Spodek 96’: Triumf Rakowa zaskoczył organizatorów

- Kiedy wygrywaliśmy turniej w Spodku, to nikt na nas nie stawiał. A dla mnie nasze zwycięstwo nie było niespodzianką – wspomina dziś Gothard Kokott, trener drużyny Rakowa, która w 1996 roku wygrała w katowickim Spodku prestiżowy turniej halowy Spodek Masters.
- Kiedy wygrywaliśmy turniej w Spodku, to nikt na nas nie stawiał. A dla mnie nasze zwycięstwo nie było niespodzianką – wspomina dziś Gothard Kokott, trener drużyny Rakowa, która w 1996 roku wygrała w katowickim Spodku prestiżowy turniej halowy Spodek Masters. 20. stycznia 1996 roku. Pierwszoligowy Raków Częstochowa zgłosił wówczas akces do gry w prestiżowym turnieju Spodek Masters. Pierwotnie zapytanie zostało jednak odrzucone. Dopiero w momencie, gdy jedna z drużyn wycofała się z turnieju, to organizatorzy postanowili dopisać do listy uczestniczących drużyn – Raków. A lista potencjalnych rywali częstochowian robiła wrażenie. Wśród drużyn biorących udział w zawodach nie zabrakło renomowanych klubów: GKS Katowice, Górnika Zabrze, Ruchu Chorzów, Widzewa Łódź, ŁKS Łódź, Stali Mielec, czy Jezioraka Iława. Kto by wówczas przypuszczał, że czerwono – niebiescy wygrają ten turniej, nie przegrywając żadnego meczu. Ale po kolei… Piłkarze Rakowa trafili do silnej grupy drugiej, gdzie rywalizowali z Ruchem, ŁKS oraz broniącym tytułu z poprzedniej edycji Górnikiem. – Mieliśmy trudną grupę – wspomina dziś Gothard Kokott, ówczesny trener Rakowa. – Na początku zmierzyliśmy się Górnikiem i wygraliśmy to spotkanie 3:2. Następnie zremisowaliśmy z Ruchem 3:3 i o awansie do dalszych gier miał zadecydować mecz z ŁKS. Mimo, że przegrywaliśmy już 1:2, to wygraliśmy 3:2 i wraz z Ruchem przeszliśmy do półfinału – opowiada Kokott. W półfinale częstochowianie zmierzyli się ze zwycięzcą pierwszej grupy – GKS Katowice. Po bramkach Sebastiana Synoradzkiego, Andrzeja Dziedzica oraz Pawła Skrzypka, nasza drużyna pokonała katowiczan 3:2 i w finale zmierzyła się ponownie z chorzowskim Ruchem. Po dramatycznym i trzymającym w napięciu do ostatnich sekund meczu, Raków wygrał 6:5 i cały turniej. Zwycięstwo Rakowa w turnieju było sporym zaskoczeniem i odbiło się echem w środowisku piłkarskim. W triumf częstochowian nie mogli nawet uwierzyć sami organizatorzy turnieju. Podczas dekoracji drużyn, w Spodku nagle zgasło światło, co tłumaczono awarią. Zaskoczeniem był także brak nagród indywidualnych dla naszych zawodników, mimo że wygrali turniej, nie doznając w nim porażki. – W turnieju z dobrej strony pokazali się: Marek Matuszek, Paweł Skrzypek, Andrzej Dziedzic i Robert Załęski. Dwaj ostatni kilka lat później zdobyli zresztą mistrzostwo Polski w hali – przypomina Kokott. Po chwili dodaje: - Dla mnie triumf Rakowa w Spodku nie był niespodzianką. Raków zawsze słynął z dobrej gry w hali, bo zawodnicy trenujący w klubie są dobrze wyszkoleni technicznie. Poza tym my pojechaliśmy do Katowic prosto ze zgrupowania w Limanowej. Nie nastawialiśmy się na zwycięstwo, ale po zakończeniu turnieju nie ukrywam mieliśmy powody do dumy – wspomina Kokott. Katowice, Spodek Masters – 20. stycznia 1996 r. Grupa II: Ruch Chorzów – Raków 3:3 (Spychalski, Cieślewicz, Skwara) Raków – Górnik Zabrze 3:2 (Spychalski, Skwara, Załęski) Raków – ŁKS (Dziedzic, Skwara, Cieślewicz) Półfinał: GKS Katowice – Raków 2:3 (Synoradzki, Dziedzic, Skrzypek) Finał: Ruch Chorzów – Raków 5:6 (Dziedzic x2, Spychalski, Cieślewicz, Skrzypek, Załęski)