A pamiętasz jak…? Raków Częstochowa – Górnik Zabrze, 15.04.1995r.

Sobota, 15 kwietnia, godzina 14:00. Tego dnia Raków Częstochowa podejmował przy Limanowskiego 83 Górnika Zabrze. Patrząc na układ tabeli, mecz był niezwykle ważny dla obu drużyn. Czerwono-Niebiescy zajmowali wówczas 13. miejsce w tabeli i walczyli o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Nieco inaczej prezentował się Górnik, który w tabeli plasował się na 5. lokacie i za cel miał obraną walkę o miejsce w pierwszej trójce.

 

Pojedynek obu drużyn przyciągnął komplet widzów, a co za tym idzie odnotowano rekord frekwencji na częstochowskim stadionie. Według niektórych źródeł było to nawet 10 tysięcy fanów Czerwono-Niebieskich. Poprzednio tak tłumnie było na meczu w sezonie 1977/78, rozegranym również z zespołem z Zabrza na drugim szczeblu klasy rozgrywkowej.

 

Drużyna trenera Gotharda Kokotta już od pierwszego gwizdka sędziego Michała Listkiewicza miała przewagę nad rywalem. W 4. minucie Janusz Bodzioch nie wykorzystał znakomitej okazji do strzelenia pierwszej bramki. Goście próbowali zrewanżować się strzałem z dystansu Piotra Brzozy, ale ten nie zagroził bramce częstochowian. Mimo ciekawego i obfitującego w okazje bramkowe przebiegu meczu, do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis.

 

Tuż po zmianie stron, w 49. minucie Andrzej Dziedzic przeprowadził błyskawiczny rajd lewą stroną boiska, idealnie dograł piłkę do Sławomira Palacza, który potężnym uderzeniem pokonał bramkarza zabrzan. Palacz okazał się „jokerem” w talii trenera Kokotta, oddał celny strzał zaledwie 4 minuty po wejściu na boisko z ławki rezerwowej.

 

W 62. minucie Dziedzic wykonał rzut rożny, a skutecznym strzałem głową popisał się Bodzioch. Dziedzic tego dnia zasłużył na tytuł najlepszego piłkarza meczu. Jego znakomita forma i celne podania otworzyły drogę do zwycięstwa nad Górnikiem.

 

Po zdobyciu drugiej bramki przez częstochowian goście z Zabrza ruszyli do odrabiania strat. Na listę strzelców próbował wpisać się kilkukrotnie Tomasz Hajto, Dariusz Kosel i Mieczysław Agafon, jednak żaden z nich nie był w stanie zagrozić bramce gospodarzy.W ostatnich minutach spotkania Palacz po raz drugi skierował piłkę do bramki, będąc jednak minimalnie na pozycji spalonej.

 

- Wygrywa ten, kto strzela bramki, zemściła się asekuracyjna gra w pierwszej połowie – powiedział trener Górnika Edward Lorens

 

- Te punkty są dla nas bezcenne, ale chciałbym również przeprosić za widoczne jeszcze mankamenty. Niemniej wizja gry Rakowa nabiera kształtu, o jakim myślałem. – tak spotkanie ocenił trener Gothard Kokott

 

Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:0 dla Rakowa, który zasłużenie pokonał zespół z Zabrza.