A pamiętasz jak…? Raków Częstochowa - Lech Poznań 2:0, 23.10.1996 r.

W sezonie 1996/1997 w rozgrywkach ówczesnej I ligi pojedynki z poznańskim Kolejorzem były dla częstochowian udane. W naszym cyklu “A pamiętasz jak...?” wspominamy spotkanie rozegrane 23 października 1996 roku, kiedy podopieczni Gotharda Kokotta pokonali przy Limanowskiego Lecha 2:0, a “katem” poznaniaków okazał się Jacek Magiera.

Częstochowianie do pojedynku z Lechem przystępowali wówczas po zwycięstwie nad Ruchem Chorzów i bezbramkowym remisie na wyjeździe z Odrą Wodzisław Śląski. Z kolei poznaniacy chcieli za wszelką cenę zmazać plamę po porażce na własnym boisku w prestiżowym starciu z Legią Warszawa.   

 

Już od pierwszego gwizdka arbitra ton boiskowym wydarzeniom nadawali gracze Rakowa, którym jednak do przerwy nie udało się zmusić golkipera gości, Arkadiusza Onyszko, do kapitulacji. W pierwszej groźnej akcji częstochowian ucierpiał natomiast obrońca poznańskiej drużyny, Paweł Bocian, który w powietrznym pojedynku zderzył się z Pawłem Skrzypkiem i padł na murawę, niczym rażony piorunem. Na boisku błyskawicznie pojawiła się karetka pogotowia i szybka interwencja lekarzy zapobiegła nieszczęściu. Zawodnik odzyskał przytomność i natychmiast został przetransportowany do szpitala, gdzie stwierdzono wstrząs mózgu. 

 

 

Kluczowe wydarzenia dla losów pojedynku rozegrały się po przerwie. Już pierwszy ofensywny wypad Rakowa w drugiej części zakończył się golem. Prowadzenie Czerwono-Niebieskim dał Jacek Magiera, który wykorzystał dośrodkowanie Pawła Skrzypka i głową umieścił piłkę w siatce. Częstochowianie szybko chcieli postawić kropkę nad “i”, pieczętując swoje zwycięstwo, ale dogodnych sytuacji nie zdołali wykorzystać Grzegorz Skwara i Paweł Skrzypek, który w 61. minucie znalazł się sam na sam przed bramkarzem Lecha. Pięć minut później wynik spotkania ustalił ponownie Magiera, wykorzystując podanie Skwary.  

 

- W ciągu czterech dni zespół zmienił się nie do poznania, a zwycięstwo mogło być wyższe, gdyby wykorzystano wszystkie wypracowane sytuacje - chwalił wówczas swoich podopiecznych opiekun Rakowa, Gothard Kokott. 

 

Natomiast w 31. kolejce rozgrywek w spotkaniu rozegranym przy Bułgarskiej oba zespoły podzieliły się punktami. Na gola autorstwa Tomasza Augustyniaka w 2. minucie, odpowiedział Jan Spychalski, który na listę strzelców wpisał się w 36. minucie gry. Sezon 1996/1997 obie ekipy zakończyły z takim samym dorobkiem punktowym. Raków i Lech uzbierali na swoim koncie po 44 punkty, co w końcowym rozrachunku sklasyfikowało obie ekipy kolejno na dziesiątym i jedenastym miejscu w tabeli I ligi.