A pamiętasz jak…? Warta Poznań - Raków Częstochowa, 20.11.1994 r.

Sezon 1994/1995 w ówczesnej I lidze pozostanie na zawsze w pamięci częstochowskich kibiców. Po raz pierwszy w historii klubu piłkarze Rakowa dostąpili zaszczytu występów w najwyższej klasie rozgrywkowej. W naszym cyklu “A pamiętasz jak...?” odkurzamy dla was wyjazdowe spotkanie z Wartą Poznań, rozegrane 20 listopada 1994 roku.

W sezonie 1994/1995 oba zespoły zaciekle walczyły o zachowanie ligowego bytu. Walka o utrzymanie toczyła się do ostatniej ligowej kolejki. Do meczu z Wartą Poznań Czerwono-Niebiescy przystępowali po trzech remisach z rzędu, w tym dwoma z zespołami z najwyższej ligowej półki - Widzewem Łódź (2:2 w Łodzi) i warszawską Legią, którą zdołaliśmy zatrzymać w meczu rozegranym na Limanowskiego i zremisować 1:1. Oba zespoły nadawały ton ligowym rozgrywkom, a po mistrzowskie trofeum w końcowym rozrachunku sięgnęli Wojskowi. 

 

Spotkanie z Wartą było klasycznym pojedynkiem o przysłowiowe sześć punktów. Obie ekipy znajdowały się w strefie spadkowej i potrzebowały punktów, niczym tlenu. Już od pierwszego gwizdka arbitra do ataków ruszyli gospodarze, którzy już w pierwszych minutach sforsowali naszą defensywę. W 6. minucie słupek bramki strzeżonej przez Arkadiusza Gaika ostemplował Piotr Prabucki. Chwilę później zawodnik Warty popisał się już skuteczną główką, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie.  

 

Od tego momentu do głosu doszli podopieczni Zbigniewa Dobosza, ale z akcji częstochowian niewiele wynikało. W drugich trzech kwadransach, z każdą minutą przewaga Rakowa rosła, ale nie potrafili zagrozić bramce miejscowych. Warta nastawiła się natomiast na kontrataki i w kilku sytuacjach Arkadiusz Gaik mógł mówić o sporym szczęściu. Sam Dariusz Wojciechowski aż czterokrotnie mógł wpisać się na listę strzelców.  

 

Częstochowianie dopięli swego w 87. minucie, gdy Sidorczuka głową pokonał Janusz Bodzioch. Radość naszego zespołu nie trwała jednak długo. Sędzia dopatrzył się bowiem spalonego Grzegorza Skwary i nie uznał bramki. Kibice więcej goli się nie doczekali i Warta sięgnęła po pełną pulę.  

 

- Wysoka stawka meczu, całkowicie sparaliżowała moich zawodników. Co do nie uznanej bramki – szczerze podziwiam precyzję sędziego w wychwytywaniu tego rodzaju sytuacji - mówił po meczu opiekun Rakowa, Zbigniew Dobosz. 

 

Sezon 1994/1995 dla częstochowian miał niezwykle dramatyczny przebieg. Częrwono-Niebiescy utrzymanie zagwarantowali sobie w ostatniej kolejce, pokonując na wyjeździe Stomil Olsztyn 1:0, a gola na wagę pozostania w elicie zdobył w 43. minucie Krzysztof Stępień. Raków zgromadził na swoim koncie 31 punktów i o jedno oczko wyprzedził ekipę z Olsztyna i Petrochemię Płock, która finalnie spadła do II ligi. Z elitą pożegnały się także zespoły Ruchu Chorzów i... Warty Poznań, która z dorobkiem 19 punktów zamknęła ligową stawkę.