A pamiętasz jak...? Wisła Kraków - Raków Częstochowa, finał Pucharu Polski, 9 lipca 1967 roku
Czerwono-Niebiescy do finałowego starcia z Białą Gwiazdą przystąpili w roli kopciuszka i jako trzecioligowiec zostali z góry skazani na pożarcie. Podczas finałowego meczu rozegranego na stadionie Błękitnych Kielce ekipa prowadzona wówczas przez trenera Jerzego Wrzosa mogła liczyć na duże wsparcie ze strony częstochowskich kibiców. Na trybunach zasiadło 6000 osób, z czego blisko połowa to fani z Częstochowy.
Raków nie przestraszył się ekipy spod Wawelu i już od początku spotkania ruszył do ataku. Już w 2. minucie bliski zdobycia bramki był Jan Kruk. W 43. minucie w polu karnym Wiślaków znalazł się Andrzej Drażyk, którego uderzenie poszybowało jednak nad bramką.
Na przerwę nasi zawodnicy mogli schodzić z niekorzystnym wynikiem 0:1, bo tuż przed zakończeniem pierwszej części Engelbert Hojko nieprzepisowo zatrzymał w polu karnym Andrzeja Syktę i arbiter wskazał na jedenasty metr. Rzut karny zdołał jednak obronić golkiper Rakowa, Andrzej Czechowski.
W drugiej połowie kibice również nie doczekali się bramek, choć to Raków mógł zadać decydujący cios. W 89. minucie znakomitą okazję do rozstrzygnięcia losów meczu miał Bernard Burczyk, który nie wykorzystał jednak znakomitej okazji. Warto odnotować, że w 78. minucie bolesnej kontuzji doznał Witold Synoradzki, który do końca spotkania na placu gry był jedynie statystą.
W regulaminowym czasie gry nie poznaliśmy triumfatora, więc zarządzono dogrywkę. Choć Czerwono-Niebiescy grali w osłabieniu, to w 94. minucie znów mogli wyjść na prowadzenie, ale uderzenie Burczyka zatrzymało się na poprzeczce. W 107. Minucie Wisła napoczęła częstochowian po bramce Andrzeja Sykty, a cztery minuty później wynik meczu ustalił Hubert Skupnik.
Raków mógł jeszcze odpowiedzieć, ale w całym spotkaniu częstochowianom wyraźnie nie dopisywało szczęście. Przy wyniku 0:2 poprzeczkę krakowskiej bramki ostemplował Jan Kruk.
Okazały puchar ostatecznie wznieśli do góry gracze Wisły, ale częstochowianie za swój występ w finałowym pojedynku zebrali wiele słów pochwały. A dla trzecioligowca sam udział w finale rozgrywanym w Kielcach, był ogromnym osiągnięciem. Czerwono-Niebiescy pokonali w drodze do finału Karolinę Jaworzyna Śląska (3:2), Hutnika Nowa Huta (3:0), Górnika Wesoła (2:1), Garbarnię Kraków (1:1, k. 4:2) oraz Odrę Opole (2:1).
W niedzielę, 2 maja na Arenie Lublin staniemy przed szansą napisania nowej historii.