Ależ pogrom! Raków – Polonia 4:0!

Trener Jerzy Brzęczek w ostatnich tygodniach do znudzenia powtarzał, że jego drużyna potrzebuje przełamania i po pierwszej bramce będzie już tylko lepiej. Miał stuprocentową rację. Raków rozbił w puch Polonię Słubice 4:0 (2:0)!
Trener Jerzy Brzęczek w ostatnich tygodniach do znudzenia powtarzał, że jego drużyna potrzebuje przełamania i po pierwszej bramce będzie już tylko lepiej. Miał stuprocentową rację. Raków rozbił w puch Polonię Słubice 4:0 (2:0)! 18 dni od poprzedniej ligowej konfrontacji piłkarze z Limanowskiego spędzili na spokojnych treningach na własnych obiektach. Dla częstochowskich szkoleniowców, a przede wszystkim Jerzego Brzęczka, nie był to jednak absolutnie spokojny czas. Trener „nowego” Rakowa cały czas analizował, jaka taktyczna korekta w ofensywie mogłaby przynieść efekt w postaci upragnionej i długo oczekiwanej bramki. Z zastosowanym rozwiązaniem trafił w dziesiątkę. – Dawid Nabiałek bardzo dobrze zagrał w zeszłotygodniowym sparingu i dziś tylko potwierdził swoje umiejętności. Widać, że zawodnik jego pokroju, jak tylko dostanie więcej zaufania i pewności, wnosi do drużyny naprawdę dużo – chwali swojego podopiecznego Jerzy Brzęczek. Roszada w linii ataku przyniosła korzyść całej drużynie Rakowa, bo cofnięty do drugiej linii Mateusz Zachara również zagrał bardzo dobre spotkanie. Popularny „Zaki” wyraźnie odżył, gdy miał szansę częściej brać na siebie ciężar gry. Poczynania naszych zawodników były dziś naprawdę płynne. Przez pełne 90 minut grali bardzo konsekwentnie, zupełnie nie pozwalając rywalom na jakiekolwiek składne rozegranie akcji. Gracze Polonii ograniczali się więc do długich piłek na rosłego Michała Haftkowskiego, co nie przynosiło żadnego efektu. – Zagraliśmy dzisiaj dramatycznie słabo – przyznaje trener gości, Tomasz Wichniarek. – Jestem całkowicie niezadowolony z postawy całego zespołu. To był chyba nasz najsłabszy mecz za mojej kadencji. Szkoleniowiec słubickiego zespołu ze zdenerwowania cisnął bidonem o ziemię, gdy w 14. minucie Paweł Nocuń przebojem wdarł się w linię obrony rywali i idealnym prostopadłym podaniem obsłużył Dawida Nabiałka. Ten po profesorsku wykorzystał bezpośredni pojedynek z Arturem Tumaszykiem. – O to nam dzisiaj chodziło. Zagraliśmy agresywnie, przez co prowokowaliśmy błędy rywali. Bramki były tylko kwestią czasu. Co cieszy najbardziej, potrafiliśmy te ich błędy skutecznie wykorzystywać – zaznacza trener Jerzy Brzęczek. Podobnie było w 32. minucie, gdy Nabiałek przejął piłkę w środkowej strefie boiska, pognał prawą stroną i przytomnie zagrał na 16 metr do nabiegającego Zachary. Ten mocno uderzył z pierwszej piłki, bramkarz gości „wypluł” futbolówkę przed siebie, na co tylko czekał Artur Lenartowski. Takich sytuacji „Kaka” nie marnuje. – Zawsze mam tak, że muszę strzelić bramkę i się przełamać. Później trafienia przychodzą już dużo łatwiej – mówił Lenartowski kilkanaście dni temu. Nie pomylił się ani trochę. Tuż po przerwie trafił po raz drugi, gdy dołożył nogę po strzale Nabiałka. Na tablicy wyników było już 3:0 dla Rakowa. Co robiło największe wrażenie, młodzi gospodarze mimo wysokiego prowadzenia grali cały czas z konsekwencją i dużą pewnością siebie. W ich poczynaniach widać było pomysł na grę, co otwarcie przyznawał nawet trener rywali. – Raków wiedział, co chce zrobić na boisku i to im się udawało. Ci młodzi chłopcy pokazali, że są dobrze wyszkoleni technicznie i potrafią wygrywać. Po prostu gratuluję – nie krył uznania trener Wichniarek. W 75. minucie jego podopieczni zostali dobici ostatecznie, gdy Łukasz Kmieć pięknym prostopadłym podaniem przechytrzył linię obrony, a Zachara pewnie wykorzystał pojedynek z Tumaszykiem. Wysokie zwycięstwo daje naszym zawodnikom skok w tabeli, a także małe uspokojenie nastrojów. – Nie ukrywam, że mieliśmy już powoli w głowie te minuty bez strzelonej bramki – przyznaje Mateusz Zachara. Trener Brzęczek zaś podkreśla, że wygrana z Polonią może mieć spore znaczenie dla morale jego zawodników: – Mam nadzieję, że dzisiejszy mecz będzie dla nich swego rodzaju potwierdzeniem, że ta ciężka praca, jaką wykonujemy na treningach, rzeczywiście ma sens. Częstochowa, 21 kwietnia 2010 – godz. 16:30 RAKÓW CZĘSTOCHOWA – POLONIA SŁUBICE 4:0 (2:0) 1:0 Nabiałek (14, asysta Nocuń) 2:0 Lenartowski (32, dobitka strzału Zachary) 3:0 Lenartowski (48, asysta Nabiałek) 4:0 Zachara (75, asysta Kmieć) SĘDZIOWAŁ: Krzysztof Sobieszek (Rawicz). ŻÓŁTE KARTKI: Marcelo, Jamaica. WIDZÓW: 800. RAKÓW: Bruś – Mastalerz, Hyra, Pluta, P. Kowalczyk – Nocuń (74 Krzysztoporski), Ogłaza, Lenartowski (63 Kmieć), Gajos (53 Świerk), Zachara – Nabiałek (67 Czerwiński). POLONIA: Tumaszyk – Więckowski, Steinke (56 Felipe), Marcinkowski, Ninković (80 Jeferson) – Posmyk (46 Marcelo), Jamaica, Bebeto, Charzewski, Sikora – Haftkowski.