Ben Lederman: mam duże ambicje i wiele marzeń do spełnienia

Historia Bena Ledermana z Rakowem Częstochowa pisze się już od trzech lat. Młody pomocnik w tym czasie zadebiutował w seniorskiej piłce, zdobył swoje pierwsze trofea i spełnił niektóre z marzeń. O kolejne będzie dalej walczyć w Rakowie. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Benem Ledermanem, który przedłużył umowę z Medalikami.

"Kończy się piękny etap, ale rozpoczyna nowy. Muszę dalej walczyć o moje marzenie" - tak napisałeś w swoich social mediach w momencie odejścia z FC Barcelony. Czy w barwach Rakowa spełniłeś któreś z tych marzeń?

 

- Zdecydowanie tak. To tutaj zadebiutowałem w seniorskiej piłce, a to było moim marzeniem od dziecka. To oczywiście nie wszystko. Mam duże ambicje i wiele marzeń do spełnienia w mojej karierze.

 

Możesz je zdradzić?

 

- Na pewno jest to gra w europejskich pucharach oraz reprezentacji Polski. 

 

A te związane z Rakowem?

 

- Zdobycie mistrzostwa Polski. Musimy jednak skupić się na każdym kolejnym meczu, iść krok po kroku. Nie możemy spoglądać na koniec tego celu, ale dążyć do niego z meczu na mecz. To najlepsze, co możemy zrobić, żeby to osiągnąć.

 

 

Przedłużenie umowy z Rakowem jest ważnym momentem w twojej karierze?

 

- Tak, to dla mnie bardzo ważny moment. Raków dał mi bardzo dużo. Myślę, że ja również dałem sporo klubowi. To jest dobra relacja. Czuję się tutaj dobrze, zrobiłem duży progres jako zawodnik. Klub stale się rozwija i idzie do przodu. Ja chcę tego samego.

 

A jak ważną rolę w twojej karierze odegrał Raków?

 

- Raków jest moim pierwszym klubem, w którym zaliczyłem debiut w seniorskiej piłce. To był bardzo duży i ważny krok w mojej karierze. Przyszedłem tutaj, mając dziewiętnaście lat. Cały czas bardzo dobrze się tutaj czuję i myślę, że będzie tylko lepiej.

 

Cofnijmy się do lutego 2020 roku. Wtedy trafiłeś do Rakowa. Jak wspominasz tamten czas?

 

- Początek był naprawdę trudny. To był okres covidowy i był to dziwny czas. Nie mogliśmy wtedy trenować całym zespołem, tylko indywidualnie. Tak wyglądały moje pierwsze miesiące w Rakowie. Potem zaczęła się liga, krok po kroku zaczynałem więcej grać, a trener coraz bardziej mi ufał.

 

 

Po tych trzech latach spędzonych w Rakowie możesz powiedzieć, że przyjście tutaj było trafionym ruchem?

 

- Oczywiście, że tak. W tym czasie wygraliśmy dwa Puchary i Superpuchary Polski, notujemy dobre występy w Ekstraklasie. W każdym roku robimy progres i wyglądamy coraz lepiej jako drużyna. 

 

20 czerwca 2020 roku. Pamiętasz tę datę? 

 

- Mój debiut?

 

Dokładnie tak...

 

- To był mecz z Wisłą Kraków, który wygraliśmy 3:1. Wszedłem na boisko w miejsce Davida Tijanicia w końcówce spotkania.

 

 

Jakie to były dla ciebie emocje?

 

-  To był dla mnie moment dumy. Debiut w seniorskiej piłce robi się tylko raz w życiu. To był dobry mecz i przede wszystkim zwycięski. To był na pewno fajny moment w mojej karierze i zawsze będę to pamiętać.

 

Te trzy lata w Rakowie to wiele sukcesów dla ciebie i całej drużyny. Przychodząc tutaj, spodziewałeś się, że to wszystko tak się potoczy?

 

-  Na początku nie spodziewałem się, że możemy tak wiele osiągnąć w krótkim czasie. Jednak jak zobaczyłem sztab, zawodników, poznałem ambicje całego klubu do pracy i wygrywania, to wiedziałem, że Raków chce iść do przodu i zrobić coś więcej niż miejsce w środku tabeli. 

 

Któreś trofeum zdobyte z Rakowem jest dla ciebie najcenniejsze?

 

- Wszystkie puchary są ważne. Myślę że ten pierwszy zapamiętam jednak najbardziej, bo to było moje pierwsze trofeum w dorosłej piłce. Wszystkie zdobyte puchary w karierze są ważne i te cztery są dla mnie bardzo ważne i zawsze będą. 

 

 

Jak bardzo zmienił się Raków przez ten czas?

 

- Na pewno dużo się zmieniło. Myślę, że to oczywiście zmiany na lepsze. Klub chce iść do przodu nie tylko na boisku, ale jako cała struktura. Widać, że cały czas wszystko się rozwija.

 

A jak zmienił się Ben Lederman?

 

- To jest dobre pytanie. Myślę, że jestem tym samym człowiekiem, ale cały czas mam dużo ambicji i chcę dużo pracować. Mam podobne cele jak klub. To jest po prostu dla mnie dobre miejsce, dlatego też podpisałem nowy kontrakt. Chcę się rozwijać i pokazać moje dobre strony. Myślę, że stać mnie na więcej i będę chciał to pokazać. 

 

 

Spędziłeś wiele lat w akademii FC Barcelony, jesteś też ich kibicem. Czy wzorujesz się na którymś piłkarzu, którego poznałeś w tamtym czasie?

 

- Takim piłkarzem był Thiago Alcantara. Przyglądałem się też Andresowi Inieście, ale on przechodził wtedy do Japonii. Thiago jest zawodnikiem, grającym na mojej pozycji. Teraz gra już w Liverpoolu, ale to wciąż świetny zawodnik. Mam swój styl. Nie chcę być identyczny jak on. Chcę jednak jego dobre strony dokładać do mojej gry i pokazywać to na boisku.

 

Odejdźmy od piłki klubowej. Powołanie do reprezentacji Polski to twój duży cel na najbliższe lata?

 

- Tak, to jest mój cel. Każdy, kto zaczyna przygodę z piłką, marzy o grze na mistrzostwach Europy czy mundialu. Wiem, że przede mną dużo pracy. Muszę pokazać, że na to zasługuję. 

 

Wróćmy jeszcze na chwilę do twojej przeprowadzki do Polski. Jak wspominasz swoje początki w nowym miejscu?

 

- Na początku było mi trudno. Nie znałem języka, co było dodatkowym utrudnieniem. Kiedy trafiłem do Polski pamiętam, że było zimno. Do tego inna kultura. Wszystko było dla mnie trochę inne, ale czas grał na moją korzyść. Drużyna i sztab sprawili, że było mi znacznie łatwiej się tutaj zaadaptować. Myślę, że skoro jestem tutaj już trzy lata i czuję się dobrze, to jest dobry znak.

 

 

A jak obecnie czujesz się w Częstochowie? Masz swoje ulubione miejsca?

 

- Czasami chodzę na spacery do parku jasnogórskiego czy restauracji, ale najwięcej czasu spędzam w domu, gdzie po prostu odpoczywam i dobrze się czuję. Na co dzień spędzamy dużo czasu w klubie, więc kiedy wracasz do domu, chcesz tylko odpoczywać, czasem obejrzeć jakiś mecz i spędzić czas z dziewczyną.

 

W swoim życiu zwiedziłeś już wiele krajów i różnych miejsc. Masz takie, które jest twoim ulubionym?

 

- Myślę, że takim miejscem jest Los Angeles. Tam się urodziłem i tam mam rodzinę. Lubię tam wracać w wolnym czasie. Dobrze się tam czuję i lubię odpoczywać.

 

Twoi rodzice często są również tutaj na miejscu. Jak ważne jest dla ciebie ich wsparcie?

 

- Tak, są dla mnie bardzo ważni. Pomogli mi zrobić ważny krok do Barcelony, gdzie pojechali razem ze mną. Miałem wtedy zaledwie dziesięc lat. Poświęcili dla mnie naprawdę dużo, żeby spełniły się moje marzenia. Zdecydowanie są dla mnie wielkim wsparciem i zawsze mogę na nich liczyć.

 

Regularnie oglądają twoje mecze?

 

- Oczywiście. Byli też kilkukrotnie na stadionie w Częstochowie i kilku wyjazdach. Byli obecni między innymi na meczu z Górnikiem Zabrze, kiedy doznałem kontuzji. To był dla mnie ciężki czas, bo byłem wtedy w dobrym momencie. To nie było łatwe dla mnie, ale też dla nich. 

 

Warto wspomnieć, że cała nasza rozmowa jest prowadzona w języku polskim, z którym radzisz sobie naprawdę dobrze. Jak często miałeś lekcje i czy nadal je masz?

 

- Naukę zacząłem już w pierwszym miesiącu mojego pobytu w Polsce. Pierwszą lekcję miałem sam. Później uczyłem się 2-3 razy w tygodniu razem z Franem Tudorem, Marko Poletanoviciem i Davidem Tijaniciem. Myślę, że zrobiłem duży progres. Kiedy przyszedłem, nic nie mówiłem i też nie rozumiałem. Teraz rozumiem już prawie wszystko w rozmowach ze sztabem i na boisku, a to dla mnie najważniejsze. Teraz już nie chodzę na zajęcia, ale praktykuję język w codziennych rozmowach z kolegami. 

 

A jakiego języka najczęściej używasz w szatni?

 

- Z Ivim czy Carlosem rozmawiamy po hiszpańsku. Chcę jednak rozmawiać ze wszystkimi w szatni, dlatego używam również polskiego i angielskiego.

 

Ben, dziękuję za rozmowę. Trzymamy kciuki za kolejne udane występy i sukcesy w Rakowie.

 

- Dziękuję.