Co się dzieje z Dawidem?
Dawid Nabiałek przebojem wdarł się do pierwszej jedenastki Rakowa, jednak w sobotę nie zasiadł nawet na ławce rezerwowych. Powód: poważna choroba po meczu w Radzionkowie. – Powiem szczerze, że sytuacja jest trudna – martwi się trener Jerzy Brzęczek.
Boisko na stadionie lidera 22-letni napastnik Rakowa opuścił w 56. minucie gry. Była to jednak typowo taktyczna zmiana, której nie spowodowała żadna kontuzja czy gorsze samopoczucie piłkarza. Trener Brzęczek chciał po prostu wpuścić do boju świeżego zawodnika, tym bardziej, że podczas swojego niemal godzinnego występu Dawid Nabiałek solidnie się napracował. – Nie czułem żadnego bólu, bo nie dostałem w czasie meczu mocniejszego uderzenia ze strony rywali – wspomina zawodnik. – Nawet w drodze powrotnej i w ciągu następnego dnia wszystko było w jak najlepszym porządku.
Popularny „Nabiał” w niedzielę wieczorem normalnie położył się do łóżka. Dopiero po dwóch godzinach obudził go niesamowity ból. – Na kostce Dawida pojawiła się duża opuchlizna – mówi trener Jerzy Brzęczek. – Robiliśmy badania w dwóch szpitalach i najbardziej racjonalna diagnoza na tę chwilę to ostry stan zapalny. Nie jesteśmy jednak w stanie powiedzieć, czym jest on spowodowany. W najbliższych dniach będziemy się starali zrobić bardziej szczegółowe badania, by jednoznacznie określić przyczynę.
Napastnik Rakowa cały ubiegły tydzień spędził w domu i o jakichkolwiek treningach w ogóle nie mogło być mowy. Do tej pory zażywa antybiotyki. Pocieszeniem jest fakt, że w sobotę po raz pierwszy wyszedł z łóżka i pojawił się na Limanowskiego, by dopingować swoich kolegów. – Na pewno czuję się już lepiej i po prostu nie mogę doczekać, kiedy wrócę do pełni sił – podkreśla. Trener Brzęczek tonuje jednak nastroje: – Póki Dawid nie skończy brać antybiotyków, na pewno nie będzie trenował. Bardzo liczymy, że szybko wróci do zajęć, ale jego zdrowie jest najważniejsze – podkreśla szkoleniowiec Rakowa. – Tak czy inaczej, nie ma najmniejszych szans, żeby znalazł się w kadrze na mecz z Turem.