Damian Warchoł: "Możemy skończyć rozgrywki na pierwszym miejscu"

Gdy dobrze przepracujemy okres przygotowawczy, to w czerwcu możemy skończyć rozgrywki na pierwszym miejscu - mówi napastnik Rakowa Damian Warchoł w wywiadzie udzielonym specjalnie dla rksrakow.pl.

Za nami 19 spotkań w tej rundzie jesiennej (dwa mecze były rozegrane awansem – przyp. Red.), jak oceniasz ten okres?

Damian Warchoł: Z perspektywy całej rundy możemy być zadowoleni. Jesteśmy na 3. miejscu, które premiuje nas awansem na zaplecze Ekstraklasy. Jednak uważam, że poprawimy jeszcze naszą grę. Gdy dobrze przepracujemy okres przygotowawczy, to w czerwcu możemy skończyć rozgrywki na pierwszym miejscu.

Tę rundę o której rozmawiamy można podzielić na dwa etapy. Pierwszy to ten, kiedy drużyna prowadzona przez trenera Radosława Mroczkowskiego, a drugi kiedy Raków był prowadzony przez Krzysztofa Kołaczyka i Przemysława Cecherza.

Zgodzę się z tym. Za trenera Radosława Mroczkowskiego ta nasza gra nie wyglądała najlepiej. Niekoniecznie chodzi o styl czy grę, ale po prostu o punkty. Mało ich zdobywaliśmy. Nie cieszyło to kibiców, władz klubu i nas – piłkarzy zresztą też. Od momentu, kiedy drużynę przejął duet Krzysztof Kołaczyk i Przemysław Cecherz złapaliśmy serię kilku wygranych z rzędu. Przełożyło się to na zdobycze punktowe, a także naszą lokatę w ligowej tabeli. Doskoczyliśmy do czołówki, a uciekliśmy od czwartego i piątego miejsca, dlatego uważam, że sytuacja wyjściowa przed rundą wiosenną jest dobra.

I chyba należy żałować, że ta runda już się skończyła...

Tak. Końcówkę mieliśmy bardzo dobrą. Szkoda, że ta runda się skończyła. Byliśmy w przysłowiowym gazie i gdybyśmy jeszcze rozegrali dwa – trzy spotkania to nadal byśmy punktowali. Chyba nikt by nas w tej lidze już nie zaskoczył.

Taką małą skazą na ostatnich wynikach był mecz z Okocimskim, ale sam przyznasz, że to było bardzo specyficzne spotkanie.

Rzeczywiście. Warunki do gry były bardzo ciężkie. Nie jest to oczywiście usprawiedliwienie, bo murawa była taka sama dla obydwóch drużyn. Ale to była „masakra”. Zabrakło nam wtedy trochę szczęścia. Czasami jest tak, że piłka nie chce wpaść do bramki, mimo wielu dogodnych sytuacji. Wydaje mi się, że każda drużyna, która byłaby na naszym miejscu też nie osiągnęłaby korzystnego rezultatu.

Spoglądając na tabelę, jesteś zaskoczony postawą jakiś drużyn?

Na pewno lokata GKS-u Tychy jest niespodzianką. Ten zespół po spadku z I ligi miał od razu włączyć się do walki o powrót na zaplecze Ekstraklasy. Wiemy, jakie tam jest ciśnienie na awans. Tymczasem tyszanie grają słabiej mimo bardzo mocnej kadry. Szybko zostali sprowadzeni na ziemię i widzą, że ta liga do łatwych nie należy. Natomiast pozytywnie zaskoczył mnie Znicz Pruszków, który złapał serię podobną do nas. Poza tym zbierał sobie „po cichutku” te punkty i możliwe jest, że pruszkowianie włączą się do walki o awans.

Dla ciebie, patrząc o indywidualną postawę mecz w Tychach był przełomowy.

Spotkanie z GKS-em było przełomowe, jeżeli chodzi o moje granie w Rakowie. Nie spodziewałem się, że tak to wszystko się potoczy. Wystąpiłem na początku rozgrywek i nie byłem zadowolony z tego co prezentowałem na boisku. Dopiero w Tychach zdobyłem swoje pierwsze dwie bramki, które dały drużynie 3 punkty. Myśleliśmy, że po tym meczu pójdzie jakaś dłuższa seria, bo ten początek w naszym wykonaniu nie był też specjalnie udany. Niestety stało się inaczej.

Wracając jeszcze do tamtego meczu to była świetna otoczka tego pojedynku. 11 tysięcy fanów w tym spora grupa naszych kibiców. Grało się naprawdę super. Wielokrotnie na meczach Ekstraklasy nie przychodzi tylu widzów, a tutaj na nowoczesnym stadionie przy pełnych trybunach odbył się mecz II ligi. Na dodatek wygraliśmy 2:1, po bardzo dobrej postawie całej drużyny.

Na półmetku rozgrywek masz na swoim koncie 10 goli. Trzeba się z tego wyniku cieszyć.

Nigdy w rozgrywkach seniorskich nie zdobyłem dwucyfrowej liczby goli. Dopiero udało mi się to tutaj w Częstochowie. Myślę, że z pomocą kolegów w drugiej rundzie ta liczba będzie jeszcze bardziej okazała. Jednak najważniejsze jest to żebyśmy wygrywali i zrobili awans. Dobro drużyny jest na pierwszym miejscu, dopiero później liczą się indywidualne osiągnięcia.

Przed zespołem okres urlopowy, a następnie przygotowania do sezonu znacie plan przygotowań.

Jest to bardzo ważny okres dla nas. Musimy bardzo dobrze przepracować ten czas, żeby nie zaliczyć na wiosnę jakiegoś falstartu. Czeka nas trudna runda rewanżowa i musimy być na nią gotowi w stu procentach. Jedziemy na obóz do Wałbrzycha. Byliśmy tam podczas zgrupowania letniego i uważam, że warunki jakie tam panują są dla nas bardzo dobre. Ja generalnie chciałbym, żeby ten okres minął jak najszybciej, bo te treningi wtedy są ciężkie, a praca monotonna. Są co prawda sparingi, ale to nie to samo, co walka o punkty. Wszyscy już nie możemy doczekać się meczów ligowych i upragnionego awansu Rakowa do I ligi.

Dziękujemy za rozmowę.

Ja również dziękuję i chciałbym skorzystać z okazji i życzyć wszystkim kibicom Rakowa zdrowych i wesołych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego Roku, w którym będziemy świętować awans Rakowa.