Fabian Piasecki: Walka do końca to DNA Rakowa

- Z piekła do nieba, tak wyglądała ta końcówka w moim wykonaniu - powiedział po meczu z Lechem Fabian Piasecki, którego bramka dała nam zwycięstwo w Poznaniu.

Fabian, za nami mecz pełen emocji z najlepszym z możliwych zakończeń. Dla ciebie to można powiedzieć gorzko-słodki finisz, bo najpierw niefortunne zagranie piłki ręką, a chwilę później bramka na wagę bardzo ważnych trzech punktów.

 

- Można powiedzieć, że od zera do bohatera, z piekła do nieba, tak wyglądała ta końcówka w moim wykonaniu. Niefortunna ręka, po której byłem wściekły, bo zabrałem bramkę Franowi Tudorowi, za co chcę go przeprosić. Cieszę się, że udało się strzelić tego gola, który daje nam trzy punkty i w pewnym stopniu może zamazać to wcześniejsze pudło i zagranie ręką. Najważniejsze oczywiście jest zwycięstwo i co by się nie działo, to jedziemy do Częstochowy zadowoleni. 

 

Od momentu pojawienia się naszej drużyny na boisku czuć było dużo napięcie ze strony trybun. Jak takie zachowania działają na ten zespół?

 

- Trybuny, z których czuć wrogie nastawienie, napędzają nas. Widać w takich sytuacjach siłę tego zespołu. Nieważne, co by się działo na boisku, zawsze gramy do końca. Myślę, że takie punkty smakują najlepiej, a w tym sezonie już kilka takich meczów było. 

 

Warto wspomnieć mecze z Piastem Gliwice czy Zagłębiem Sosnowiec. Ta walka do końca to jest coś, co wyróżnia ten zespół?

 

- To jest DNA Rakowa. Od pierwszej do ostatniej minuty jest walka jeden za drugiego, walka o każdą piłkę i cieszymy się, że daje nam to punkty. 

 

Kup bilet na mecz z Wisłą Płock i wspieraj Raków!

 

Jak oceniasz samo spotkanie i jego przebieg najpierw z perspektywy ławki dla rezerwowych, a następnie murawy?

 

- Na pewno nie była to taka dominacja jak w ostatnich meczach z Miedzią Legnica czy Koroną Kielce, ale uważam, że mieliśmy praktycznie cały mecz pod kontrolą, bodajże w sytuacjach sześć do jednego dla nas. Bramka dla Lecha to był można powiedzieć idealny strzał, ale to nas nie załamało i poszliśmy do końca po swoje.

 

W sobotę zagramy ostatni mecz w naszym domu w 2022 roku. Cel to komplet kibiców na trybunach i punktów do tabeli?

 

- Dokładnie tak. Zapełniamy stadion do ostatniego miejsca i wspólnie walczymy o to, żeby zakończyć rundę jesienną przy Limanowskiego praktycznie z pełną pulą, bo zdarzył nam się jeden remis. Czekamy na kibiców i liczymy na ich mocne wsparcie.