Fran Tudor: Po końcowym gwizdku liczą się gole

Czerwono-Niebiescy przegrali 1:4 w Zabrzu z tamtejszym Górnikiem w 35. kolejce PKO Ekstraklasy. - Spudłowaliśmy w kilku okazjach, gdy wynik jeszcze nie wyglądał źle - mówił po tym starciu Fran Tudor. Przeczytajcie rozmowę z Chorwatem.

Raków wyszedł pierwszy na prowadzenie, ale na koniec spotkania to zawodnicy Górnika dopisali do swojego konta trzy punkty.

 

- Ciężko powiedzieć coś szczególnego po takim meczu. Oni zdobywali bramki, my się myliliśmy. I tyle. Po końcowym gwizdku patrzy się na to ile goli strzeliła drużyna. Oni zdobyli cztery, my jedną, więc przegraliśmy. Patrzymy już na kolejne spotkanie. Wyciagniemy z meczu z Górnikiem pozytywy. Nadal sytuacja jest w naszych rękach - powiedział Fran Tudor.

 

Czy, zdaniem Chorwata, Czerwono-Niebiescy zasłużyli na tak wysoką porażkę?

 

- Na boisku tak tego nie czułem. Koniec końców to rywal zdobył cztery gole, a my spudłowaliśmy w kilku okazjach, gdy wynik jeszcze nie wyglądał źle. W piłce najważniejsze są zdobyte gole, więc jeżeli nie wykorzystaliśmy naszych sytuacji, wynik wygląda, jak wygląda. To bolesne rozstrzygnięcie - przyznał 24-latek.

 

Podopieczni trenera Marka Papszuna po piątkowym meczu najbardziej mogą żałować kilku sytuacji.

 

- Mieliśmy kilka szans, by odwrócić losy spotkania: strzał Jarka Jacha, główka Petiego, czy moje uderzenie. Gdybyśmy strzelili chociaż jedną bramkę i złapali kontakt, wywołalibyśmy presję na rywalach. Gdy jesteś jedną bramkę od remisu, wszystko jest możliwe. To jednak Górnik był w piątek lepszym zespołem i zasłużył na wygraną - stwierdził Fran.

 

Już za kilka dni w potyczce z ŁKS-em Raków będzie miał szansę na szybką rehabilitację.

 

Dobrze, że we wtorek mamy szansę, by zagrać lepiej. To już niebawem, więc mam nadzieję, że zapomnimy o porażce w Zabrzu i w starciu z ŁKS-em Łódź się poprawimy - zakończył Chorwat.