J. Brzęczek: „Doświadczenia nie da się kupić”

Niestety nie udało się naszej drużynie, mocno zdziesiątkowanej przez kontuzje i kartki, wyrwać w Wągrowcu choćby jednego punktu. Raków uległ Nielbie 0:1 (0:1), tracąc jedyną bramkę w bliźniaczych okolicznościach, jak zwycięstwo w 88. min niedawnego meczu z Zawiszą. Tym razem dośrodkowanie Jacka Figaszewskiego na gola zamienił Jakub Poznański.
Niestety nie udało się naszej drużynie, mocno zdziesiątkowanej przez kontuzje i kartki, wyrwać w Wągrowcu choćby jednego punktu. Raków uległ Nielbie 0:1 (0:1), tracąc jedyną bramkę w bliźniaczych okolicznościach, jak zwycięstwo w 88. min niedawnego meczu z Zawiszą. Tym razem dośrodkowanie Jacka Figaszewskiego na gola zamienił Jakub Poznański. Piłkarze Rakowa wyruszyli do Wągrowca z samego rana, w mocno okrojonym składzie. W autokarze zabrakło kontuzjowanych: Artura Lenartowskiego, Łukasza Brondela oraz pauzujących za kartki: Pawła Kowalczyka, Łukasza Kowalczyka i Macieja Gajosa. Trener częstochowian Jerzy Brzęczek przy ustalaniu składu miał więc ograniczone pole manewru i musiał szukać awaryjnych rozwiązań. Na lewej obronie szkoleniowiec postawił na Adama Łyska, a w pomocy dał szansę Adrianowi Świerkowi i Pawłowi Nocuniowi, którego wystawił tuż za plecami, wysuniętego Piotra Ceglarza. W siedemnastoosobowej kadrze meczowej znalazło się także miejsce dla pozyskanego zimą Tomasza Sucheckiego. Obrońca nie pojawił się jednak na boisku i wciąż musi czekać na debiut w drugiej lidze. Pierwsza połowa meczu pokazała, że mocno we znaki dała się także czerwono – niebieskim, trwająca ponad sześć godzin podróż. Zanim nasz zespół zdołał przystosować się do warunków, to po kwadransie gry przegrywał już 0:1. Obrońcy nie upilnowali w polu karnym Jakuba Poznańskiego, który strzałem głową pokonał Macieja Szramowiata. Gol, który jak się później okazało zadecydował o końcowym wyniku padł niemal w identycznych okolicznościach, jak ten przeciwko Zawiszy Bydgoszcz po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Po stracie bramki częstochowianie ruszyli do żywszych ataków. Zagrożenie stwarzali zwłaszcza po rzutach rożnych wykonywanych przez Kamila Witczyka. Po jednym z dośrodkowań źle w piłkę trafił jednak Ceglarz, a chwilę później, znów po zagraniu „Witka” cel minął strzał głową Adriana Pluty. Po zmianie stron bliżej podwyższenia prowadzenia była Nielba. W bramce Rakowa dobrze spisywał się jednak Szramowiat, który dwukrotnie wygrał pojedynek sam na sam z najlepszym strzelcem drugoligowych rozgrywek Rafałem Leśniewskim. Częstochowianie sporadycznie atakowali, ale nie potrafili zakończyć akcji strzałem na bramkę. – Czujemy niedosyt. Staraliśmy się kontrolować przebieg gry, ale niestety zabrakło nam wykończenia akcji. Niestety. Doświadczenia nie da się kupić dlatego czeka nas jeszcze trochę pracy – podsumował Brzęczek, którego próbował pocieszać trener gospodarzy Krzysztof Knychała. – Raków to bardzo trudny przeciwnik. Wiedzieliśmy, że jest to bardzo ambitny zespół, który do samego końca walczy o korzystny wynik – stwierdził szkoleniowiec. Wągrowiec, 30 kwietnia 2011 - godz. 15:00 NIELBA WĄGROWIEC - RAKÓW 1:0 (1:0) 1:0 Poznański (12, asyta Figaszewski) SĘDZIOWAŁ: Dariusz Orzechowski (Toruń). ŻÓŁTE KARTKI: Czechanowski - Kmieć. WIDZÓW: 200. NIELBA: Wosicki – Poznański Tomczak Kotarski Czechanowski (87 Mikołajczak) – Abraham – Pietrowski (90 Ernst), Spławski (51 Klawiński), Gryszczyński (62 Jakovljević) – Figaszewski, Leśniewski. RAKÓW: Szramowiat – Mastalerz, Pluta, Hyra (80 Górecki), Łysek – Ogłaza (60 D. Świerk) – Witczyk, Kmieć, Nocuń (81 Wiktorek), A. Świerk (60 Czerwiński) – Ceglarz. Fot. Krzysztof Bolkowski