Jerzy Brzęczek: „Ryzyko było niewielkie”

Po porażce z Polonią Bytom, trener Rakowa Jerzy Brzęczek, postawił wszystko na jedną kartę. Ryzyko się opłaciło. Częstochowianie pokonali MKS Kluczbork (3:0), a Damian Lenkiewicz strzelił pierwszą bramkę w czerwono-niebieskich barwach.
Po porażce z Polonią Bytom, trener Rakowa Jerzy Brzęczek, postawił wszystko na jedną kartę. Ryzyko się opłaciło. Częstochowianie pokonali MKS Kluczbork (3:0), a Damian Lenkiewicz, który przeciwko MKS zadebiutował w podstawowym składzie, strzelił pierwszą bramkę w czerwono-niebieskich barwach. Wywiad z Jerzym Brzęczkiem – trenerem Rakowa Czy nie obawiał się Pan, że po trzech straconych bramkach w meczu z Polonią Bytom, wariant z dość eksperymentalnym ustawieniem defensywy przeciwko MKS Kluczbork może się nie udać? - Po meczu uważam, że była to słuszna decyzja, ponieważ nie straciliśmy gola i to jest najważniejsze. Z drugiej strony patrząc na mecz z Polonią Bytom, gdzie bardzo źle zagraliśmy w pierwszej połowie i straciliśmy dwie bramki na własne życzenie, ryzyko było bardzo małe. W meczu z MKS, Sławomir Ogłaza nie zagrał na swojej nominalnej pozycji. Jak oceni Pan mecz w jego wykonaniu? - Bardzo pozytywnie, tak jak grę całej drużyny. Sławek po raz pierwszy zagrał jako środkowy obrońca i patrząc na jego predyspozycje, ale przede wszystkim waleczność i siłę w pojedynkach jeden na jeden, to może być to dla niego najbardziej optymalna pozycja. Do składu na mecz z UKP Zielona Góra wróci Bartosz Soczyński. Jak w tym wypadku widzi Pan zestawienie obrony Rakowa? - Bartek do tej pory grał na boku obrony. Jest zawodnikiem uniwersalnym. W drużynie cały czas jest rywalizacja o miejsce w składzie. Na pewno okres przygotowawczy do kolejnego meczu będzie bardzo gorący. Spotkanie z Kluczborkiem wygraliśmy 3:0 i nasza obrona grała bardzo dobrze, dlatego decyzje personalne dotyczące kolejnego spotkania będą trudne. Mamy dopiero początek tygodnia, będziemy obserwować, jak zawodnicy wyglądają w czasie treningów. Później będziemy starać się zestawić najmocniejszy skład. Po okresie nieco słabszej gry zespołu, drużyna w sobotę zagrała dobry mecz i przede wszystkim wywalczyła trzy punkty. Co Pana zdaniem zadecydowało o tym, że to spotkanie tak dobrze ułożyło się dla Rakowa? - Decydująca była dla nas bramka strzelona na początku meczu, która dodała nam pewności siebie i sił. W poprzednich czterech spotkaniach zdobyliśmy tylko jeden punkt, ale nie uważam, żeby te przegrane mecze były bardzo słabe. Były to spotkania, w których popełnialiśmy bardzo dużo prostych błędów. Zapraszaliśmy przeciwnika do tego, żeby strzelał nam bramki. To była podstawowa różnica. Z dobrej strony pokazał się Damian Lenkiewicz, który już w drugiej minucie meczu pokonał bramkarza rywali. Jak oceni Pan występ tego piłkarza? - Jest to zawodnik, który ma ogromny potencjał. Jestem przekonany, że podniesie on poziom naszej drużyny. Kontuzja, jaką odniósł podczas okresu przygotowawczego będąc jeszcze w Miedzi Legnica, nie pozwala mu grać na sto procent swoich możliwości fizycznych. Damian będzie potrzebował czasu, żeby dojść do optymalnej dyspozycji. Aktualnie nie jest w stanie zagrać całego spotkania. Pod względem fizycznym jest przygotowany na około sześćdziesiąt minut gry. Ma dobre wyszkolenie techniczne i uderzenie. Potrafi zagrać piłkę prostopadłą i stworzyć sytuacje partnerom. Jest dla nas dużym wzmocnieniem. W piątek reprezentacja Polski zremisowała z Czarnogórą. Wynik mógł być jednak zupełnie inny. Bramka strzelona przez Kubę Błaszczykowskiego w doliczonym czasie gry nie została jednak uznana, sędzia odgwizdał spalonego. - Byłem na stadionie i rozmawiałem po meczu z chłopakami. Dla piłkarza, ale także kibica, był to na pewno ciężki moment. Każdy przeżywał radość po zdobyciu gola w tak dramatycznych warunkach i wiedział, że Polska dalej jest w grze. Nagle, po paru sekundach okazało się, że ta bramka nie zostaje uznana. Dla każdego sportowca, a szczególnie tych, którzy uczestniczyli w tym bezpośrednio, jest to ogromne rozczarowanie. Jednak patrząc z perspektywy całego meczu, uważam, że chłopaki zagrali bardzo dobre spotkanie. Największym bólem głowy jest na pewno zestawienie gry defensywnej naszej reprezentacji i stworzenie przez selekcjonera takiej linii obronnej, żeby jedna dobra akcja przeciwnika nie spowodowała utraty bramki przez naszą drużynę, tak jak to miało miejsce w meczu z Czarnogórą. Co zatem, Pana zdaniem, będzie kluczowym elementem, który zadecydowałby o tym, że mamy jeszcze szansę powalczyć w tych eliminacjach? - Musimy przede wszystkim poprawić grę w defensywie i popracować nad skutecznością. Przeciwnicy w zbyt łatwy sposób dochodzą do sytuacji bramkowych. Trzeba grać konsekwentnie, unikając błędów indywidualnych. Bardziej kreatywni jesteśmy w grze ofensywnej. Mateusz Klich i Piotr Zieliński stwarzają coraz więcej sytuacji dla Kuby, Roberta Lewandowskiego i Waldka Soboty, który w ostatnich dwóch meczach zagrał bardzo dobrze. Szczególnie z dobrej strony pokazał się w meczu z Danią. Z Czarnogórą nie był tak skuteczny, ale też miał swoje sytuacje. To pokazuje, że gdyby w drugiej połowie spotkania, sędzia nie zagwizdał spalonego, a wskazał na rzut karny i czerwoną kartkę, to spotkanie mogło się dla nas zupełnie inaczej ułożyć. Rozmawiała: Martyna Ostrowska Fot. Krzysztof Bolkowski