Kłopoty z atakiem rozwiązane?

W dwóch pierwszych meczach rundy wiosennej młodzi piłkarze Rakowa nie zdołali zdobyć bramki. Władze klubu zadziałały szybko i zdecydowały się zastosować wyjście awaryjne. Jutro półroczny kontrakt z naszym klubem podpisze świetnie znany na Limanowskiego Tomasz Czok.
W dwóch pierwszych meczach rundy wiosennej młodzi piłkarze Rakowa nie zdołali zdobyć bramki. Władze klubu zadziałały szybko i zdecydowały się zastosować wyjście awaryjne. Jutro półroczny kontrakt z naszym klubem podpisze świetnie znany na Limanowskiego Tomasz Czok. Trener Jerzy Brzęczek nie ukrywa, że pomysł wypożyczenia byłego snajpera Rakowa to swego rodzaju eksperyment. – Nic jednak nie ryzykujemy – mówi trener naszej drużyny. – Nigdy wcześniej nie miałem okazji poznać Tomka, ale słyszałem o nim naprawdę sporo dobrego zarówno od prezesa Kołaczyka, jak i zawodników z tzw. „starej gwardii”. Czok trenuje z nami od dwóch dni i choć ma trochę do nadrobienia, szczególnie pod względem taktycznym, uznaliśmy, że może się nam wiosną przydać. A jeśli się sprawdzi, kto wie, może zostanie na dłużej. Wielu obserwatorów dwóch pierwszych wiosennych meczów Rakowa mocno zwracało uwagę, że młodym częstochowianom wciąż jeszcze trochę brakuje cwaniactwa i doświadczenia w polu karnym rywali. I choć „czerwono-niebiescy” potrafią szybko i składnie zbudować akcję ofensywną, w „szesnastce” przydałby się zawodnik, który znalazłby się w odpowiednim miejscu i z zimną krwią skierował piłkę do siatki. – A Tomek to ma – podkreśla prezes Krzysztof Kołaczyk, który zna Czoka ze wspólnej gry nie tylko w Rakowie, ale także w Źródle Kromołów. – Wszyscy pamiętamy, że piłka wręcz szuka go w polu karnym. Nikt nie mówi, że „Czoku” od razu wskoczy do pierwszego składu. Na pewno potrzebuje czasu, by zgrać się z nową drużyną, przyzwyczaić na nowo do wyższego poziomu gry. Chyba jednak zgodzimy się, że taki zawodnik, choćby w samych końcówkach, może być w naszych szeregach zabójczą bronią. Wczoraj niespełna 29-letni Czok w pośpiechu załatwiał wszystkie formalności w Częstochowskim OZPN, gdyż z końcem marca mijał termin zgłaszania do gry w rundzie wiosennej zawodników, którzy dysponowali „kartą na ręku” (przypomnijmy, że transfery między klubami można było załatwiać tylko do końca lutego). – Działacze Orła Kiedrzyn nie robili mi problemów z szybkim rozwiązaniem kontraktu. Wszyscy rozumieją, że to dla mnie wielka szansa, by wrócić do futbolu w większym wydaniu – mówi Czok, który od lata zeszłego roku pełnił w drużynie z Kiedrzyna funkcję grającego trenera. I to z bardzo dobrym skutkiem, bo zespół Orła po rundzie jesiennej A-klasy pewnie lideruje w tabeli, a sam Czok w 12 meczach strzelił aż 19 bramek. – Na pewno będzie nam Tomka brakować, bo jesienią na nim opierały się wszystkie nasze ofensywne poczynania. – mówi Łukasz Lechowski, również były piłkarz Rakowa, który teraz przejmie w Kiedrzynie obowiązki pierwszego trenera. – Ze swojej strony mogę tylko zapewnić, że „Czoku” absolutnie nie zapomniał, jak się strzela bramki. Trwający sezon jest tego najlepszym przykładem. Ostatni mecz w czerwono-niebieskich barwach nowy-stary napastnik naszej drużyny rozegrał niespełna cztery i pół roku temu. 16 października 2005 roku wystąpił w pierwszej połowie trzecioligowej konfrontacji ze Skalnikiem Gracze. Cztery dni wcześniej zaś, w pucharowym meczu z Jurą Niegowa, strzelił swoją ostatnią bramkę dla Rakowa. – Nie mogę się doczekać, kiedy następny raz usłyszę na Limanowskiego głośne „jeeeeeeest!” po moim trafieniu – nie kryje ekscytacji napastnik. – Jasne, że A-klasa to nie druga liga, ale instynkt strzelecki tu i tu działa tak samo. Liczę, że pierwsza bramka wpadnie szybko, bo z każdym meczem ciśnienie na moje gole będzie zapewne coraz większe. Na ponowny debiut w drużynie Rakowa Czok będzie musiał jednak poczekać przynajmniej do przyszłego weekendu, kiedy podopieczni trenera Brzęczka podejmą na swoim stadionie drużynę Tura Turek. – Nie wszystkie formalności zostały załatwione, dlatego Tomek nie jedzie z nami do Wrocławia – mówi szkoleniowiec częstochowian. – Do następnej kolejki na pewno będzie już jednak naszym pełnoprawnym zawodnikiem. Czy zagra? To zależy przede wszystkim od niego. Ma na to dokładnie takie same szanse, jak jego młodsi koledzy z szerokiej kadry.