Lenartowski: „Piłka lubi niespodzianki”

Okres żmudnej rehabilitacji Artura Lenartowskiego powoli zmierza do szczęśliwego finału. W listopadzie minie czwarty miesiąc rekonwalescencji po operacji kolana i według rokowań lekarzy najpóźniej w lutym pomocnik Rakowa wznowi treningi z całym zespołem.
Okres żmudnej rehabilitacji Artura Lenartowskiego powoli zmierza do szczęśliwego finału. W listopadzie minie czwarty miesiąc rekonwalescencji po operacji kolana i według rokowań lekarzy najpóźniej w lutym pomocnik Rakowa wznowi treningi z całym zespołem. – Cieszę się, że wszystko przebiega zgodnie z planem – przyznaje piłkarz. 14. lipca 2010 r. Piłkarze Rakowa grają jeden z ostatnich meczów sparingowych przed inauguracją drugoligowych rozgrywek z Oderką Opole. Niespełna kwadrans po rozpoczęciu spotkania Lenartowski niefortunnie przyjmuje piłkę i w nienaturalny sposób skręca staw kolanowy. Konieczna jest pomoc masażysty Artura Lampy, który wraz z Marcinem Czerwińskim pomagają „Kace” opuścić boisko. Diagnoza lekarska okazała się najgorsza z możliwych – zerwane więzadła krzyżowe i w konsekwencji natychmiastowa operacja. Przy tego typu kontuzjach rozbrat z piłką trwa zazwyczaj od sześciu do ośmiu miesięcy. Nie inaczej było w przypadku Lenartowskiego. – Gdy usłyszałem diagnozę, to poczułem ogromny smutek i żal – wspomina dziś Lenartowski. – Nigdy wcześniej nie miałem przecież tak długiej przerwy od futbolu. Najgorsze dni były po operacji, kiedy różne myśli chodziły mi po głowie. Nie spodziewałem się aż tak silnego bólu. Teraz wszystko wraca już jednak do normy – dodaje pomocnik. Lenartowski rozpoczął rehabilitację niemal tuż po operacji. W pierwszych tygodniach po zabiegu koncentrował się głównie na ćwiczeniach umożliwiających poruszanie nogą. Następnym etapem rekonwalescencji były już treningi polegające na wzmacnianiu partii mięśniowych kontuzjowanej nogi. Zwłaszcza w początkowej fazie rehabilitacji, piłkarz sporo czasu spędzał w sali gimnastycznej ze szkoleniowcem Rakowa Jerzym Brzęczkiem. – Jestem wdzięczny trenerowi Brzęczkowi, że poświęcił mi tyle czasu. Wiem, że korzystał z wiedzy nieżyjącego już doktora Jerzego Wielkoszyńskiego, z którym współpracował. Osobiście także miałem okazję go poznać i wówczas przekonałem się, że jest świetnym specjalistą – zaznacza Lenartowski, który niemal codziennie pojawia się w klubie przy Limanowskiego, ćwicząc indywidualnie przy pomocy specjalnych gum rehabilitacyjnych i piłek lekarskich. Według prognoz lekarzy piłkarz będzie mógł wrócić do normalnych treningów z zespołem na przełomie stycznia i lutego. Mimo, że w rundzie jesiennej Lenartowski nie mógł pomóc piłkarzom Rakowa na boisku, to wspierał ich obecnością na trybunach. Za naszym pośrednictwem postanowił podzielić się swoimi spostrzeżeniami. – Jesienią już nikt nas nie lekceważył, a mimo to zaskoczyliśmy rywali swoją grą. Piłka ma to do siebie, że lubi przecież niespodzianki. W niektórych meczach zabrakło nam jednak doświadczenia, przez co straciliśmy kilka punktów. Żałuję zwłaszcza spotkań z Zagłębiem Sosnowiec i Olimpią Grudziądz. Przy odrobinie boiskowego cwaniactwa i rutyny mogliśmy ugrać coś więcej – komentuje Lenartowski.