„Majówka” zakończona. Szykują się na Bałtyk!

W środę piłkarze Rakowa zakończyli długi weekend i rozpoczęli przygotowania do wtorkowego meczu z Bałtykiem Gdynia. Trener Jerzy Brzęczek postanowił, że w najbliższych dniach jego zespół będzie trenował na boisku ze sztuczną nawierzchnią. W podobnych warunkach czerwono – niebiescy zagrają w Gdyni.
W środę piłkarze Rakowa zakończyli długi weekend i rozpoczęli przygotowania do wtorkowego meczu z Bałtykiem Gdynia. Trener Jerzy Brzęczek postanowił, że w najbliższych dniach jego zespół będzie trenował na boisku ze sztuczną nawierzchnią. W podobnych warunkach czerwono – niebiescy zagrają w Gdyni. Po meczu z Nielbą Wągrowiec, trener Rakowa Jerzy Brzęczek dał swoim zawodnikom trzy dni wolnego. Czerwono – niebiescy mieli okazję wypocząć i naładować akumulatory przed zbliżającym się, dalekim wyjazdem do Gdyni na mecz z Bałtykiem (10. maja, godz. 18:00). Nie wszyscy nasi piłkarze mogli jednak w pełni poświęcić się relaksowi. Część z nich w długi, majowy weekend myślami była przy egzaminach maturalnych, które rozpoczęły się tuż po „Majówce”. W gronie zawodników, którzy w środowy poranek musieli stawić czoła arkuszom z języka polskiego znaleźli się: Adam Łysek, Mateusz Górecki oraz Łukasz Brondel. Z wyjątkiem kontuzjowanego Brondela, w środę pozostali maturzyści stawili się w klubie na popołudniowym treningu. Brzęczek postanowił, iż zajęcia poprzedzające spotkanie z Bałtykiem odbywać się będą na boisku ze sztuczną murawą. Trudno się jednak dziwić decyzji szkoleniowca, skoro gdynianie mecze w roli gospodarze rozgrywają na Narodowym Stadionie Rugby, na którym próżno szukać trawiastej nawierzchni. – Chcę żeby zawodnicy przyzwyczaili się do warunków jakie będą panować w meczu z Bałtykiem. Nawierzchnia trawiasta różni się od sztucznej, a my chcemy jak najlepiej przygotować się do kolejnego spotkania – uważa Brzęczek. Środowy trening podzielony był na dwie części. Piłkarze najpierw ćwiczyli w sali gimnastycznej pod okiem Dawida Błaszczykowskiego, a następnie udali się na boisko ze sztuczną nawierzchnią. W tej fazie zajęć zawodnicy pracowali nad taktyką, a na koniec rozegrali wewnętrzną gierkę. Na pełnych obrotach trenował już Artur Lenartowski, który ostatnio zmagał się z kontuzją i ćwiczył indywidualnie. W trakcie gierki „Kaka” wyróżniał się na tle kolegów… rozmiarem kamizelki treningowej. Koledzy z zespołu żartowali, że w tym stroju bardziej przypomina skoczka narciarskiego. Lenartowski szybko odwrócił jednak ich uwagę, popisując się robiącym wrażenie rajdem niemal przez cały plac do gry…