Mecz walki zakończył kapryśną jesień
Po walce przez dziewięćdziesiąt minut, piłkarze Rakowa bezbramkowo zremisowali z Jarotą Jarocin i zakończyli jesień na trzynastym miejscu. Przed rozpoczęciem sezonu oczekiwania były większe, więc w klubie z Limanowskiego czuć niedosyt. – Runda jesienna była rozczarowująca – przyznaje Jerzy Brzęczek.
Na półmetku rozgrywek oraz trzech meczach rozegranych awansem z rundy wiosennej, częstochowianie zajmują trzynastą pozycję w tabeli, czyli oczko wyżej niż na zakończenie poprzedniego sezonu. Kiepskie to jednak pocieszenie, skoro aspiracje sięgały miejsca co najmniej w środku stawki. – Nie ukrywam, że spodziewaliśmy się więcej – przyznaje prezes Rakowa Krzysztof Kołaczyk. – W pierwszych meczach sezonu zgubiliśmy punkty dość pechowo, a w końcówce po prostu nam nie szło. Musimy wyciągnąć wnioski i solidnie przepracować przerwę zimową. Trzeba pamiętać, że runda rewanżowa będzie dynamiczna i krótsza o trzy mecze rozegrane jesienią. W tabeli jest bardzo ciasno i wynik każdego meczu będzie sprawą otwartą – dodaje szef klubu z Limanowskiego.
W ostatnim występie przed przerwą zimową częstochowianie bezbramkowo zremisowali w Jarocinie z Jarotą. Według trenera Rakowa Jerzego Brzęczka był to typowy mecz walki, w którym ciężko było wskazać faworyta. – Każda z drużyn miała po jednej dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Po porażce w poprzedniej kolejce z Miedzią Legnica było widać u zawodników zdenerwowanie. Przed nami jest teraz sporo pracy i myślę, że wiosną będziemy się prezentować znacznie lepiej – tłumaczy Brzęczek. – Nie było może zbyt wielu sytuacji do zdobycia bramek, ale była za to ciągła walka o każdą piłkę. Raków grał angielski futbol, zmuszający do gry w powietrzu. Zresztą widać było po warunkach fizycznych graczy Rakowa, że taka gra im odpowiada – ripostował szkoleniowiec Jaroty, Czesław Owczarek.
Fot. Krzysztof Bolkowski