Nie dali się liderowi!

To był dla nowej drużyny Rakowa prawdziwy test. Po trzech udanych meczach na własnym boisku zespół Jerzego Brzęczka zmierzył się z najlepszą drużyną w lidze. I nie dał się. Po bardzo emocjonującym Raków zremisował w Radzionkowie 1:1 (0:0).
To był dla nowej drużyny Rakowa prawdziwy test. Po trzech udanych meczach na własnym boisku zespół Jerzego Brzęczka zmierzył się z najlepszą drużyną w lidze. I nie dał się. Po bardzo emocjonującym Raków zremisował w Radzionkowie 1:1 (0:0). Wielu fanów piłkarzy z Limanowskiego miało przed ich sobotnim wyjazdem na mecz z liderem tabeli mocno mieszane uczucia. Z jednej strony każdy zdawał sobie sprawę, jaki dystans dzieli obie drużyny jeśli chodzi o zdobycz punktową, miejsce w tabeli czy piłkarskie doświadczenie. Wystarczy wspomnieć, że w zespole popularnych „Cidrów” prym wiodą gracze świetnie znani z występów na boiskach polskiej Ekstraklasy, by wymienić choćby Jacka Wiśniewskiego, Adama Kompałę, Piotra Gierczaka czy Dawida Jarkę. Z drugiej strony ostatnie występy „czerwono-niebieskich” napawały tak dużym optymizmem, że w głowach wielu na pewno pojawiła się myśl, że częstochowianie pokuszą się być może w Radzionkowie o dużą niespodziankę. I pokusili się – Ruch nie zdołał wygrać na własnym boisku po raz pierwszy na wiosnę. Co ważne, szkoleniowiec gospodarzy Rafał Górak ani myśli szukać tłumaczeń w długiej grze w osłabieniu przez niemal dwie trzecie meczu czy braku szczęścia pod bramką Macieja Szramowiata. – To było dla nas bardzo trudne spotkanie i to nie tylko ze względu na fakt, że tak szybko dostaliśmy czerwoną kartkę. Widać bardzo duży postęp w grze Rakowa. Od jesiennego meczu, kiedy ostatni raz spotkaliśmy się w Częstochowie, to jest całkiem inny zespół. I to na pewno dużo na plus – zaznacza trener Ruchu. Trudno jednak ukryć, że sytuacja z 31. minuty, gdy Marcin Dziewulski niepotrzebnie zagrał ręką w niegroźnej sytuacji za co słusznie został przez arbitra ukarany drugą żółtą kartką, miała spory wpływ na przebieg meczu. Podopieczni Jerzego Brzęczka zaczęli co prawda bardzo odważnie, jednak z minuty na minutę dało się coraz wyraźniej zauważyć, że radzionkowianie nie przez przypadek zajmują w lidze pierwsze miejsce ze sporą przewagą nad „grupą pościgową”. – Przed meczem ten jeden punkt na pewno bralibyśmy w ciemno – przyznaje trener Brzęczek. – Boiskowe wydarzenia sprawiły jednak, że odczuwamy teraz spory niedosyt. Brzęczek ma na myśli przede wszystkim fakt, że na kwadrans przed końcem, grając na boisku lidera z przewagą jednego zawodnika, Raków objął prowadzenie. Akcję rozpoczął Sławomir Ogłaza i zagrał na prawo do Pawła Nocunia. Ten w swoim stylu „złamał” do środka, gdzie dojrzał czekającego na podanie Artura Lenartowskiego. Częstochowski „Kaka” nie zastanawiał się ani chwili – jego strzał z pierwszej piłki wylądował w samym okienku bramki Seweryna Kiełpina. – Jestem bardzo zadowolony z postawy drużyny, bo pokazaliśmy na tym ciężkim terenie bardzo dobrą piłkę. Przez długie momenty prowadziliśmy grę, w pełni kontrolując wydarzenia na boisku. W końcówce sporo zamieszania w naszych szeregach powodowały długie podania rywali z głębi pola. Troszkę nam zabrakło przy nich cwaniactwa, wybicia w odpowiednim momencie – przyznaje Brzęczek. Bardzo dobrą decyzją Rafała Góraka było wprowadzenie na boisko Dawida Jarki, który Szramowiata mógł pokonać przynajmniej trzykrotnie. Sztuka ta udała mu się w 82. minucie. Wiśniewski wykonywał rzut wolny w środkowej strefie boiska i mocno dośrodkował w pole karne wprost na głowę Adriana Mielca. Ten zgrał na czwarty metr, a Jarka nie dał Szramowiatowi żadnych szans. – Straciliśmy bramkę na 1:1 i, jak często bywa w takich spotkaniach, mieliśmy sporo szczęścia, że udało się utrzymać ten remis – dodaje trener Rakowa. Istotnie, Ruch poszedł za ciosem i był bardzo bliski powodzenia. Gdy Jarka stanął oko w oko ze Szramowiatem i sprytnym strzałem przelobował częstochowskiego golkipera, częstochowian uratował słupek. Chwilę później Mielec minimalnie chybił z rzutu wolnego. Rafał Górak nie koncentruje się jednak na rozpatrywaniu tych straconych szans: – Cieszę się z tego punktu i uważam, że jest to bardzo istotna zdobycz w walce o awans – podkreśla. – Przed nami wciąż daleka droga do sukcesu i nikt się przed nami nie położy. Raków się dzisiaj zdecydowanie nie położył. Szczerze gratuluję gościom tego występu. Radzionków, 1 maja 2010 – godz. 17:00 RUCH RADZIONKÓW – RAKÓW 1:1 (0:0) 0:1 Lenartowski (75, asysta Nocuń) 1:1 Jarka (82, asysta Mielec) SĘDZIOWAŁ: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). ŻÓŁTE KARTKI: Dziewulski, Kompała, Matus – Kmieć. CZERWONE KARTKI: Dziewulski (31, druga żółta), Kmieć (88, druga żółta). WIDZÓW: 1000 (w tym ok. 400 z Częstochowy). RUCH: Kiełpin – Farkas, Rzepka (78 Matus), Wiśniewski, Domański – Dziewulski, Kompała, Gierczak, Foszmańczyk – Gielza (46 Mielec), Giel (69 Jarka). RAKÓW: Szramowiat – Mastalerz, Pluta, Hyra, P. Kowalczyk – Świerk (68 Witczyk), Kmieć, Ogłaza, Lenartowski, Gajos (46 Nocuń) – Nabiałek (56 Zachara). >> Zobacz pozostałe wyniki i tabelę drugiej ligi (ASTAR.CZEST.PL)