Paweł Tomczyk: Skauting to praca dla pasjonatów [WYWIAD]

Do Rakowa dołączył 4 listopada obejmując stanowisko kierownika działu skautingu. Co sprawiło, że wylądował w Częstochowie? Jaka jest jego wizja polityki skautingowej? Czyja kariera jest dla niego inspiracją? Zapraszamy do lektury wywiadu z Pawłem Tomczykiem.

Co Cię sprowadziło do Rakowa? Jak to się stało, że znalazłeś się w naszym klubie?

 

- To splot pewnych przypadków, które nastąpiły w moim życiu. Od zawsze jestem związany z piłką nożną. Trenowałem, grałem, łączyłem to z nauką i ze studiami. W pewnym momencie spotkałem na swojej drodze trenera Papszuna, z którym udało mi się nawiązać wspólny język. To był moment, gdy tak naprawdę byłem bliski tego, by przestać grać w piłkę. Wtedy, w Legionovii, trener wpłynął na to, że zostałem. Udało nam się nawet zrobić razem fajny wynik. Później byliśmy ze sobą w stałym kontakcie. Jakiś czas temu okazało się, że w Rakowie poszukują osoby, która mogłaby pomóc w organizacji pracy działu skautingu. Po otrzymaniu takiej informacji przygotowałem swoje CV, a następnie spotkałem się z właścicielem - Michałem Świerczewskim. Tych spotkań było później jeszcze kilka.  Przez proces rekrutacji udało mi się przejść z pozytywnym wynikiem. Bardzo się cieszę, że klub podjął decyzję o zatrudnieniu mnie. Przez jakiś czas nie byłem tak blisko piłki. Zajmowałem się swoją działalnością gospodarczą, prowadziłem firmę. Myślę, że to także miało wpływ na decyzje o tym, że mogę być osobą, która będzie potrafiła połączyć doświadczenie z prowadzenia własnego biznesu, który stawiałem przecież od zera ze swoimi przyjaciółmi z boiska, z tą drugą stroną - czyli piłką nożną i emocjami. To przecież coś, co robiłem przez całe swoje życie i co poznałem od drugiej strony. Kilka lat poza piłką pozwoliło mi natomiast nabrać odrobiny dystansu. 

 

Jak sam wspomniałeś odbyłeś kilka spotkań, by się tutaj znaleźć. Podejrzewam, że w trakcie tych rozmów musiałeś przedstawić swoją wizję na budowanie tej sportowej części Rakowa. Jaka jest ta wizja?

 

- Przedstawiłem koncepcję, która spotkała się z aprobatą właściciela. Rozmawialiśmy o tym, jak widziałbym klub, w którym chciałbym pracować. Wydawać by się mogło, że wizja ta jest niezwykle prosta i każdy do niej dąży, ale uważam, że nikomu w Polsce nie udało się jej jeszcze w całości zrealizować. Szybko okazało się, że te nasze wizje są zbieżne. Chciałbym żebyśmy mieli zbalansowany zespół, który będzie budowany zarówno z doświadczonych, jak i młodych graczy. Doświadczeni zawodnicy mieliby pomagać młodym się rozwijać. Chcielibyśmy stawiać przede wszystkim na zawodników z Polski. Uważam, że w Polsce jest dużo dobrych piłkarzy, którzy bywają schowani w niższych ligach. Często nie dostają szansy w wieku 20-23 lat. Uznaje się, że Ci chłopcy są już za starzy na to, by zrobić jakikolwiek skok jakościowy. Jednocześnie potrafimy sprowadzać do Polski piłkarzy zza granicy, którzy mają 27 czy 30 lat. Na dodatek zdarza się, że wcale nie są lepsi od Polaków, ale dostają dużo więcej szans na grę. Dlaczego tak jest? Przeważnie jak już się sprowadzi takiego gracza i zapłaci za niego duże pieniądze, to trzeba na niego stawiać za wszelką cenę. 22-letni czy 23-letni Polak, za którego nie trzeba było zapłacić wysokiego odstępnego i nie ma wysokiego kontraktu, dostaje tych szans znacznie mniej. W Rakowie chcielibyśmy mieć doświadczonych zawodników, najchętniej Polaków, przy równoczesnym wprowadzaniu do drużyny młodych chłopaków, którzy rozwijaliby się pod naszymi skrzydłami, a następnie ruszali w świat. Zdajemy sobie sprawę z miejsca, w którym się znajdujemy i z etapu rozwoju, na którym obecnie jesteśmy. Wiemy, że to wszystko nie wydarzy się za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jest to proces, który nie trwa miesiąc, dwa czy pięć. Będziemy starali się doprowadzić do tej metamorfozy w dłuższym okresie. Nie można tego robić drastycznie. To zaburzyłoby funkcjonowanie drużyny. Trzeba działać spokojnie i stabilnie, dokładając w odpowiednim tempie małe cegiełki do muru, który ma się stawać coraz młodszy i coraz bardziej polski. W pierwszej kolejność chcielibyśmy wyszukiwać najzdolniejszych chłopców z regionu. Misja klubu jest związana z Częstochową. Właściciel niezmiennie prezentuje pro-częstochowską postawę. Uważam, że to bardzo ważne i godne podziwu, że pan Świerczewski, mimo trudności, które napotyka na swej drodze, w sercu ciągle ma to miasto i ten region. To ogromna wartość. Akademia działa coraz prężniej. Prowadzi selekcję chłopców z okolicy. Chcielibyśmy, by najlepsi z nich trafiali do Rakowa. U nas otrzymają szansę rozwoju. Mamy nadzieję, że w ciągu kilku najbliższych lat będziemy mogli się pochwalić kolejnymi wychowankami, którzy zadebiutują w barwach klubu, z którym są związani od dziecka i któremu kibicują od zawsze.  

 

Każdy klub ma swoją wizję na proces skautingu. Tworzone są całe sztaby, które omawiają przydatność poszczególnych zawodników. Jak to wygląda w Rakowie?

 

- To też nie jest praca, którą wykonuje się skokowo i na akord. To także proces. Wszystkie działania, które wprowadzam w klubie mają doprowadzić do tego, że w momencie pozyskiwania zawodnika, będziemy mieć najwyższy możliwy w danych warunkach procent pewności, że to człowiek, który pasuje do naszego systemu, który charakterologicznie wkomponuje się w drużynę i będzie odpowiedni do jej profilu. W pierwszym etapie pracujemy nad tym, by stworzyć czy też ulepszyć profile zawodników na każdej pozycji w stosunku do ustawienia, w którym gra nasz zespół. Współpracujemy przy tym ze sztabem pierwszej drużyny i wspólnie określamy cechy, jakie powinni mieć zawodnicy na każdej pozycji. Zdarzają się piłkarze, którzy świetnie wyglądają w innej drużynie, ale my na przykład nie widzimy dla nich miejsca u nas, bo nie mają cech, które predysponowały by ich do tego, żeby u nas zaistnieli, żeby się u nas rozwinęli i żeby nasza drużyna rozwinęła się dzięki nim. Będą i tacy, którzy nie wyglądają rewelacyjnie w innej drużynie, a my widzimy w nich potencjał, który pozwoli funkcjonować im w naszym systemie. System jest też troszeczkę inny niż w większości polskich klubów. Stąd też zawodnicy potrzebują czasu żeby się do niego dostosować, żeby w nim funkcjonować. Rozwój drużyny, który obserwujemy na przestrzeni ostatnich lat, pokazuje, że zawodnicy, którzy do nas trafiają, w większości potrafią przystosować się do wymogów. Dzięki swojej pracy, chcielibyśmy zwiększyć prawdopodobieństwo pozyskania zawodnika, który będzie podnosił jakość naszej drużyny. Docelowo chcielibyśmy móc myśleć o wzmocnieniach jedno, a nawet dwa okienka transferowe do przodu. Zawsze w swojej pracy w pierwszej kolejności podejmuje działania, które są doraźne. W dalszej perspektywie pracuję nad tym, żebyśmy zbudowali podstawę, która za pół roku czy za rok pozwoli nam swobodnie pracować według ustalonego schematu, który będzie mógł się zmieniać pod wpływem czynników zewnętrznych, rozwoju klubu, bazy, drużyny czy akademii. Pracujemy nad podstawami nie zapominając o doraźnych działaniach. 

 

Rozpoczyna się okienko transferowe. Jak ono wygląda z perspektywy klubu? Dostajecie różne CV? Kontaktujecie się z managerami?

 

- Wszystko jest ze sobą połączone. Tak do końca nie chciałbym zdradzać naszego „know - how”, bo to autorski projekt, w którym uczestniczą praktycznie wszystkie osoby z działu skautingu, który tworzy łącznie 5 osób. Mamy podziały na różne rynki, ale na nasze pierwsze wspólne okienko łączymy siły i staramy się uzyskać maksimum ze zgromadzonych do tej pory danych. W przyszłości będzie to bardziej usystematyzowane. Korzystamy z informacji od agentów, którzy wysyłają nam dostępnych zawodników. To właśnie agentom przekazujemy też informacje o tym, na jakie pozycje chcemy pozyskać zawodnika i jakie cechy są dla nas najważniejsze. Mamy współpracowników na wielu rynkach. Często są to pasjonaci, którzy przesyłają nam różne informacje. Zawsze sprawdzamy czy zawodnicy, których obserwujemy, będą dostępni w danym okienku transferowym. Szacujemy także budżet, jaki jest potrzebny na ich pozyskanie. Dopiero wtedy podejmujemy decyzję o tym, czy będziemy prowadzić z nimi rozmowy. Dzięki temu procesowi budujemy sobie bazę zawodników, na których będziemy zwracać uwagę w kolejnych okienkach. Wszystkie te nasze działania są tak naprawdę połączone. Sprawdzając profil piłkarza staramy się robić jednocześnie wywiad na jego temat. Dowiadujemy się, jak wygląda jego sytuacja w klubie, jaki ma charakter i jak się zachowuje w grupie.  

 

Czy można zaryzykować stwierdzenie, że w dzisiejszych czasach nie wystarczy tylko grać dobrze w piłkę? Że na udany transfer składa się także to, jakim ten piłkarz jest człowiekiem? 

 

- Zdecydowanie tak. Ważny jest charakter, to jak wkomponuje się w naszą drużynę. Na każdą pozycję mamy inne wymagania. Potrzebni są liderzy, ale nie tylko. Nie możemy mieć ich zbyt wielu, bo wtedy wszystko się rozjedzie. Zespół buduje się z mieszkanki charakterów, która jest w stanie stworzyć drużynę. Aby to się udało potrzebne są informacje, które gromadzimy o poszczególnych zawodnikach. 

 

Jak oceniasz proces skautingu w Polsce? Czy uważasz, że coraz więcej klubów podchodzi do tego z większą świadomością?

 

- Większość klubów ma swoje działy skautingu, które poszukują zawodników. Dawno skończyły się czasy, gdy pozyskiwano piłkarzy bez szczegółowej weryfikacji. Teraz zanim jakikolwiek zawodnik zostanie zatrudniony w klubie, zostaje rozłożony na czynniki pierwsze. Badane są wszystkie za i przeciw. Uważam, że będzie to wpływało na podniesienie jakości naszej ligi. 

 

Można zweryfikować skuteczność skauta? Jakie cechy powinien mieć skaut?

 

- To wszystko ma tak naprawdę dwie strony. Z jednej - mając doświadczenie w zarządzaniu swoją firmą wiem, że potrzebny jest proces, w którym będziemy robić wszystko po kolei najlepiej jak tylko potrafimy. Dokładamy wszelkich starań, by ocenić zawodnika zgodnie z posiadanymi przez nas wytycznymi, ale w oparciu o własne umiejętności. Z drugiej strony mamy piłkę nożną, której urok polega na tym, że trudno jest ją sklasyfikować matematycznie. Może się przecież okazać, że zawodnik na papierze będzie wyglądał fenomenalnie. Będzie miał wszystko to, czego drużyna potrzebuje, ale przyjdzie do szatni i się nie odnajdzie. To jest to ryzyko. Można je minimalizować przeprowadzając transfer w oparciu o czynniki, które każdy z nas musi mieć opanowane. Można wtedy usiąść, spojrzeć w lustro i kolejnego dnia przyjść do pracy. Może się też okazać, że ktoś posiada umiejętność fantastycznej oceny zawodników, ale nie ma „tego” oka. Zdarzają się przecież napastnicy, którzy doskonale się ustawiają, są dobrze zbudowani i świetni technicznie, ale nie potrafią strzelać goli. Są też tacy, o których mówi się „przeciętny gość - jest na boisku, bo jest”. Tylko ten gość dwa razy dostaje piłkę i dwa razy strzela gola. Piłka nożna rządzi się swoimi prawami, ale wykonując swoją pracę odpowiednio, ten napastnik - jeżeli spojrzymy na niego później - jest w tych strefach, w których zdobywa się bramki. Jest tam, gdzie powinien być i strzela gole, a ten drugi - mimo, że świetnie wykształcony piłkarsko i technicznie, po prostu nie ma „czutki”. Zawsze brakuje mu centymetra czy dwóch. Tak samo jest ze skautami. Nie jestem w stanie ocenić skuteczności skauta na podstawie jednej czy drugiej decyzji, jednego czy drugiego okienka, ale w dłuższej perspektywie jest to do oceny. Jeżeli skaut będzie wykonywał swoją pracę sumiennie, to nie można mieć do niego pretensji, że strzela ślepakami. To zawód tylko dla pasjonatów. Skauci każdy weekend spędzają w samochodzie. Zdarza im się jechać na obserwację zawodnika, który mecz rozpoczyna na ławce rezerwowych i dostaje od trenera raptem 15 minut gry. Tracimy wtedy dzień, a w przypadku zagranicznych wyjazdów nawet weekend. Oprócz obserwacji mamy też inne obowiązki. To nie tak, że pojedziesz na mecz i go obejrzysz. Jedziesz tam po to, żeby dobrze ocenić potencjalny transfer.  W pewnym sensie nawet się stresujesz, bo przecież od Ciebie zależy to, kogo drużyna zatrudni. Musisz być pewny siebie, bo jak skreślisz zawodnika, a on gdzieś wypłynie, to będzie to w Tobie siedziało zawsze. Podobnie jest na boisku. Popełniłeś błąd? Ok, ale albo idziesz dalej do przodu, wyciągasz wnioski i przekłujesz to w sukces w następnej sytuacji albo będziesz przeżywał i narzekał. W skautingu nie ma miejsca na narzekanie. Tutaj potrzeba ludzi, którzy będą starali się zobaczyć więcej, niż widzą inni. Skaut ogląda mecz zupełnie inaczej, niż kibic, trener czy piłkarz. Posiadając pewne wytyczne w kwestii dopasowania do drużyny i pamiętając o nich podczas obserwacji, ma się większe szanse na sukces. Skauci Rakowa jeżdżą na mecze naszego zespołu, żeby zobaczyć, jak ta drużyna funkcjonuje. Mamy szkolenia ze sztabem, na których obserwujemy nasz styl gry i wymagania na danych pozycjach. Zdarza się, że skauci oglądają treningi pierwszego zespołu żeby przyjrzeć się posiadanym przez nas zawodnikom. Oni także się rozwijają. Drużyna się rozwija, styl gry się rozwija. Musimy być na bieżąco, żeby wiedzieć, kogo szukać. Nie będziemy szukać drugiego Messiego, bo on do Rakowa nie przyjdzie. Transfery robi się po to, żeby ten, kto przyjdzie, dołożył jeszcze jedną cechę, której zawodnik z naszej kadry nie ma. Rozwój drużyny daje szansę, by piąć się na szczyt. 

 

Jakich zawodników będzie szukał Raków w tym okienku. Chcemy uzupełnić kadrę czy może ją zrewolucjonizować?

 

- Jestem zwolennikiem ewolucji, a nie rewolucji. Stale staramy się podnosić jakość klubu, zatrudniając odpowiednich pracowników. Tak samo staramy się podnosić jakość drużyny, zatrudniając odpowiednich zawodników. Strategia na to okno będzie taka sama, jak na wszystkie. Jeżeli będzie w naszym zasięgu zawodnik, który podniesie jakość drużyny praktycznie na każdej pozycji, to my będziemy się pochylać nad tym zawodnikiem i będziemy starali się go pozyskać. Aczkolwiek wiadomo, że mamy wyznaczone priorytety. Kluczem będzie to, by był to taki zawodnik, dla którego Raków będzie dobrym miejscem rozwoju. Taki, który przyjedzie tutaj i będzie wiedział, że gra w tym klubie jest dla niego najważniejsza na tę chwilę, że to jest bardzo ważny moment w jego karierze. Chcemy stawiać na chłopaków, którzy będą traktowali ten klub jako trampolinę do dalszych sukcesów, do występów w jeszcze lepszych ligach. Dzięki pozyskiwaniu takich zawodników nasz klub będzie stawał się coraz lepszy. Wiemy, że jesteśmy w innym miejscu niż Cracovia, Pogoń czy Legia, ale naszym zadaniem jest wyciągnięcie „maksa” na absolutnie każdej płaszczyźnie funkcjonowania tego klubu. 

 

Raków był fenomenem w I lidze. Wydawałoby się, że piłkarze chętnie dołączą do naszej drużyny. Niektórych z pewnością trochę odstraszała perspektywa gry w Bełchatowie, tych ciągłych wyjazdów. Trzeba sobie nieskromnie powiedzieć, że za nami bardzo dobra runda jesienna. Ta runda pokazała, że trzeba brać Raków pod uwagę jeżeli chce się dalej rozwijać piłkarsko. Myślisz, że to ułatwi pracę przy tym i kolejnych okienkach?

 

- Runda jesienna udowodniła, że nie mamy się czego wstydzić. Potrafimy dostosować swój styl gry i środki do potrzeb, jakie stawia przed nami liga. Wiemy, kiedy można grać ładnie dla oka, a kiedy potrzebna jest przede wszystkim skuteczność, która nie musi się nikomu podobać. Piłka nożna kibiców, a piłka nożna trenerów czy właścicieli klubów to są dwa odrębne światy. W pierwszym zespole przede wszystkim liczy się skuteczność, która powoduje, że klub jest w najwyższej lidze rozgrywkowej w Polsce. Myślę, że z czasem coraz więcej ludzi będzie dostrzegało możliwość rozwoju w Rakowie. Ja też dostrzegłem taką możliwość i bardzo się cieszę, że tu trafiłem. Mam nadzieję, że te wszystkie działania, które prowadzimy sprawią, że piłkarze chętniej będą do nas trafiali. Nie chciałbym, żeby to pozostało pustymi frazesami, że w przyszłości będziemy chcieli rozwijać w Rakowie młodych zawodników, którzy zobaczą tu szansę na to, by za kilka sezonów pójść wyżej. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, jak trudno będzie nam konkurować z największymi akademiami w Polsce, ale uważam, że w perspektywie kilku lat będziemy nie tylko promować zawodników z własnej akademii, ale także dawać szansę tym, którzy na dziś nie są pierwszym wyborem trenerów z grup młodzieżowych w największych klubach w Polsce. Mamy w Rakowie przykłady zawodników, którzy w innych zespołach nie byli brani pod uwagę, jako pierwszy wybór do gry w Ekstraklasie. U nas zrobili ogromny skok jakościowy. Oczywiście żałujemy, że nie mogliśmy pozyskać ich dla siebie i musieli wrócić do swoich klubów macierzystych. Trzeba mieć na uwadze to, że młody zawodnik powinien jak najdłużej przebywać w drużynie, w której wszedł do seniorskiej piłki. Powinien dostać czas, by okrzepnąć, by być w środowisku, które go toleruje, w którym jest pewny siebie i dobrze się czuje. Wtedy może poczynić największe postępy. Dla mnie najlepszym przykładem na poparcie tych słów jest Robert Lewandowski, z którym miałem przyjemność występować w Zniczu Pruszków. Miał dziesiątki propozycji do tego, by odejść, ale został. Budował swoją pewność siebie, został królem strzelców i nigdzie się nie spieszył. Koncentrował się na ciężkiej pracy i na zdobywaniu coraz większych umiejętności. Ten sam schemat powtórzył w Lechu Poznań i Borussi Dortmund. W każdym z tych klubów wyciągał „maksa”. Efekt jest taki, że stał się fantastycznym piłkarzem, którym może się pochwalić cała Polska. Chciałbym, żeby dla tych młodych chłopaków z Polski Raków stał się w przyszłości klubem, w którym będą mogli się rozwijać i dzięki swojej ciężkiej pracy dostawać szansę na grę. Piłka nożna to przede wszystkim ciężka praca. Zaufanie, talent, środowisko i wspomniana przeze mnie ciężka praca - to elementy pozwalające na to, by osiągnąć sukces.