Piąty remis Rakowa

Piłkarze Rakowa zremisowali na własnym stadionie z Nielbą Wągrowiec 1:1, ale niedosyt pozostał. Czerwono - niebiescy mogli pokusić się o pełną pulę i gdyby zwłaszcza w pierwszej połowie nie zawiodła skuteczność, to trzy punkty pewnie zostałyby w Częstochowie…
Piłkarze Rakowa zremisowali na własnym stadionie z Nielbą Wągrowiec 1:1, ale niedosyt pozostał. Czerwono - niebiescy mogli pokusić się o pełną pulę i gdyby zwłaszcza w pierwszej połowie nie zawiodła skuteczność, to trzy punkty pewnie zostałyby w Częstochowie… Przed sobotnim meczem zarówno Raków, jak i Nielba należały do grona drugoligowych drużyn, które w tym sezonie najczęściej dzieliły się z rywalami punktami. Po spotkaniu tradycji stało się zadość. Dla częstochowian był to piąty remis w obecnych rozgrywkach natomiast dla zespołu Krzysztofa Knychały szósty. – Początek sezonu faktycznie mamy podobny, bo odnieśliśmy podobną liczbę remisów – przyznał Knychała. – Cieszymy się jednak, że wracamy do Wągrowca z jednym punktem. Myślę, że zarówno my jak i Raków znajdziemy się na zakończenie rozgrywek w pierwszej dziesiątce ligi – dodał trener Nielby. W podstawowym składzie Rakowa niespodzianek nie było. Częstochowianie do meczu z Nielbą przystąpili w niemal identycznym zestawieniu jak przeciwko Zawiszy Bydgoszcz (1:1), a jedyną zmianą było zastąpienie kontuzjowanego Piotra Mastalerza - Adamem Łyskiem. Młody obrońca spisał się bez zarzutów. Zaliczył kilka udanych przechwytów piłki, a w drugiej połowie popisał się niezłym strzałem zza linii pola karnego. Atutem Łyska jest szybkość, dzięki której niejednokrotnie wyprzedzał bardziej doświadczonych od siebie rywali. Spotkania z Nielbą nie będzie mile wspominał za to Sławomir Ogłaza. Pomocnik w 30. minucie spotkania musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. – Mam nadzieję, że jest to tylko stłuczenie. Ale na pierwsze diagnozy przyjdzie czas po szczegółowych badaniach – wytłumaczył po zakończeniu meczu trener Rakowa Jerzy Brzęczek. Przechodząc jednak do samego meczu, to lepszego początku częstochowianie nie mogli sobie wymarzyć. Już w szóstej minucie spotkania Mateusz Zachara wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. Najskuteczniejszy piłkarz Rakowa otrzymał idealną piłkę od Pawła Kowalczyka i ładnym strzałem nie dał szans Jackowi Wosickiemu na skuteczną obroną. Dla „Zakiego” było to już szóste trafienie w obecnych rozgrywkach. Na kwadrans przed zakończeniem pierwszej połowy napastnik mógł podwyższyć prowadzenie, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali. - Pozostał niedosyt, bo mecz dobrze się dla nas ułożył. Szybko strzeliliśmy bramkę, a później mieliśmy dobrą okazję do podwyższenia rezultatu. Gdybyśmy prowadzili 2:0, to myślę, że Nielbie ciężko byłoby się podnieść – przyznał Brzęczek. Goście doprowadzili do wyrównania w 63. minucie. Piłka po rzucie rożnym niefortunnie trafiła w plecy Mateusza Góreckiego, który skierował futbolówkę do własnej bramki. – Żal straconej bramki po rzucie rożnym i w dodatku samobójczej. Mamy jednak naukę na przyszłość – dodał szkoleniowiec Rakowa. Częstochowa, 18. września – godz. 16.00 RAKÓW – NIELBA WĄGROWIEC 1:1 (1:0) 1:0 Zachara (6, asysta P. Kowalczyk) 1:1 Górecki (63, samobójcza) SĘDZIOWAŁ: Robert Marciniak. ŻÓŁTE KARTKI: Ł. Kowalczyk, Kmieć (Raków) – Witomski (Nielba). WIDZÓW: 700. RAKÓW: Kos – Łysek, Pluta, Górecki, P. Kowalczyk – Ogłaza (30. Kmieć) – Nocuń (61. Brondel), Ł. Kowalczyk, Gajos, Ceglarz (46. D. Świerk) – Zachara. NIELBA: Wosicki – Kotarski, Halaburda, Królak, Pigaszewski – Bartkowiak, Klawiński (56. Gryszczyński), Błażejewski, Witomski (79. Kovalczuk), Pietrowski – Leśniewski.