Podbeskidzie - Raków 0:0 (0:0)

Raków Częstochowa bezbramkowo zremisował z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Dla naszej ekipy był to dziesiąty ligowy mecz bez porażki z rzędu.

W myśl zasady "zwycięskiego składu się nie zmienia”, trener Papszun na plac boju posłał tę samą jedenastkę, która tydzień wcześniej rozpoczęła zwycięskie spotkanie z Bytovią Bytów. 

Czerwono-niebiescy od początku próbowali przejąć kontrolę nad spotkaniem. Pierwszą groźną akcję częstochowianie przeprowadzili w 17. minucie. Autorem uderzenia był Miłosz Szczepański, ale piłka minęła bramkę. 3 minuty później, po zamieszaniu w polu karnym, ponownie spróbował "Szczepan". Futbolówka po jego strzale najpierw trafiła w słupek, a następnie odbiła się od Wojciecha Fabisiaka. Kolejna niebezpieczna dla gospodarzy sytuacja miała miejsce w 28. minucie gry, kiedy Formella piętką dograł do Listkowskiego, a ten uruchomił na lewym skrzydle Kuna. Nasz wahadłowy dośrodkował w pole karne, jednak Malinowski o centymetry minął się z piłką. Podbeskidzie szukało swoich szans po akcjach skrzydłowych, a także po stałych fragmentach gry, jednak w pierwszych trzech kwadransach nasi rywale nie stworzyli większego zagrożenia pod bramką Michała Gliwy. 

Po zmianie stron Podbeskidzie zaczęło grać odważniej. W 49. minucie sygnał do ataku dał Przemysław Płacheta. Uderzył bardzo mocno, ale na posterunku był nasz bramkarz. W odpowiedzi, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego główkował Niewulis, ale trafił wprost w Fabisiaka. W 71. minucie ekipa z Bielska-Białej miała najlepszą sytuację do zdobycia bramki. Rezerwowy Kacper Kostorz (zmienił Grzegorza Goncerza) oddał strzał z kilku metrów, ale kapitalnie zachował się Gliwa. W kolejnej akcji próbował Gandara, ale ponownie nasz bramkarz - tym razem na raty - zażegnał niebezpieczeństwo. Częstochowianie z kolei byli bliscy szczęścia, kiedy Formella dogrywał na dobieg do Malinowskiego, ale Wojciech Fabisiak wyszedł z bramki i zdołał zatrzymać akcję. W ostatnich minutach Raków musiał grać w dziesiątkę. W 90. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Andrzej Niewulis. Ostatnią sytuację mieli nasi zawodnicy. Chidiebere Nwakali, który kilka minut wcześniej zadebiutował w 1. lidze, posłał piłkę do Kuna, a ten dośrodkował do innego rezerwowego, Szymona Lewickiego. Niestety futbolówka leciała zbyt wysoko, minęła naszego napastnika i ostatecznie wyszła za linię końcową boiska. Kilka sekund później arbiter zakończył mecz. 

Częstochowianie pozostali liderem Fortuna 1 Ligi. Teraz przed naszymi zawodnikami dwa tygodnie przerwy, bowiem spotkanie z ŁKS-em Łódź zostało przełożone na 24 października. W kolejnym pojedynku czerwono-niebiescy zmierzą się na wyjeździe z GKS-em Tychy (20.10). 

Podbeskidzie Bielsko-Biała - RKS Raków Częstochowa 0:0 (0:0)

Kartki:
39' - Andrzej Niewulis
42'- Guga Palavandishvili
58' - Mavrouidis Bougaidis
65' - Sebastian Musiolik
69' - Kacper Kostorz
83' - Adam Radwański
90' - Andrzej Niewulis (czerwona, za drugą żółtą)

Składy:
Podbeskidzie: Fabisiak – Modelski, Wiktorski, Bougaidis, Oleksy, Płacheta, Palavandishvili, Rakowski (80. Rzuchowski), Sierpina, Gandara (73. Kozak), Goncerz (54. Kostorz).

Raków: Gliwa - Kasperkiewicz, Niewulis, Kościelny, Schwarz, Listkowski, Malinowski, Kun, Szczepański (83. Nwakali), Formella (75. Radwański), Musiolik.