Podsumowanie rundy jesiennej sezonu 2020/21

Zawodnicy Rakowa swoją świetną grą narobili wszystkim apetytu na więcej. Zanim jednak zaczniemy przesadnie rozpływać się nad przyszłością, przypomnijmy sobie, jak wyglądała runda jesienna w wykonaniu Czerwono-Niebieskich.

Drobne potknięcie

A właściwie poślizgnięcie. Czerwona kartka Macieja Wilusza w meczu z Legią z pewnością utrudniła sytuację naszego zespołu, ale mimo gry w osłabieniu przez całą drugą połowę, wcale nie byliśmy gorsi. Szans na zdobywanie goli nie brakowało, skuteczności już tak. Pierwszą w sezonie bramkę dla Rakowa zdobył Patryk Kun. Więcej nie daliśmy rady. Ostatecznie aktualni mistrzowie Polski wywieźli z Bełchatowa 3 punkty.

 

Początek serii

Po porażce w 1. kolejce pozostawał mały niedosyt, ale wszyscy chcieli jak najszybciej wyrzucić to spotkanie z głowy. W Gdańsku podopieczni trenera Marka Papszuna od samego początku ruszyli na rywala. Dusan Kuciak nie dał się jednak zaskoczyć, a pierwsza odsłona tego pojedynku zakończyła się po myśli Biało-Zielonych. W doliczonym czasie piłkę do bramki strzeżonej przez Jakuba Szumskiego wpakował Omran Haydary. Po przerwie gospodarze mieli już mniej powodów do radości. Do wyrównania po pięknym strzale nożycami doprowadził Marcin Cebula, a następnie dwukrotnie do siatki trafiał Vladislavs Gutkovskis. Zwycięstwo z Lechią rozpoczęło znakomitą serię Rakowa.

 

Odczarowany Kraków

Po wygranych z Zagłębiem Lubin i Podbeskidziem Bielsko-Biała pojawiła się nadzieja, że i na Cracovię znajdziemy receptę. W poprzednim sezonie dwukrotnie musieliśmy uznać wyższość Pasów, a w dodatku wyeliminowali nas po serii rzutów karnych z Pucharu Polski. Tym razem miało być inaczej i rzeczywiście było. Remis 2:2 z wymagającym przeciwnikiem na jego terenie został okraszony cudownym golem Davida Tijanicia. Oczywiście, mogliśmy wygrać, ale zabrakło koncentracji w końcówce. Niewątpliwie jest to element, nad którym piłkarze naszej drużyny muszą popracować w przerwie zimowej. A punkt zdobyty w Krakowie trzeba po prostu docenić.

 

Raków liderem

Po raz pierwszy w historii Ekstraklasy. W spotkaniu otwierającym 6. kolejkę zagraliśmy koncertowo. Efektowny triumf 3:0 nad Wisłą Płock pozwolił nam myśleć o objęciu prowadzenia w ligowej tabeli. Potrzebna była tylko przynajmniej jednobramkowa porażka Górnika Zabrze. Górnicy polegli w starciu z Miedziowymi, mimo że byli stroną przeważającą, to nie potrafili znaleźć drogi do bramki strzeżonej przez Dominika Hładuna. 

 

Rollercoaster w Poznaniu

Mecz w stolicy Wielkopolski był zapowiadany przez media jako gwarantowany szlagier. W końcu spotykały się ze sobą dwie najładniej grające kluby w PKO Ekstraklasie. Kibice nie zostali zawiedzeni, od samego początku piłkarze Lecha i Rakowa serwowali nam potężne porcje emocji. W 16. minucie prowadzenie Czerwono-Niebieskim dał Ivi Lopez, a kwadrans później pierwszy raz w sezonie na listę strzelców wpisał się Oskar Zawada. Następnie strzelali gospodarze, trzykrotnie. Ishak, Moder i Ramirez. Raków walczył o wyrównanie, ale dobrze dysponowany tego dnia był Filip Bednarek. Na szczęście udało się wywalczyć remis. 2. minuta doliczonego czasu gry, piłkę w środku pola przejmuje Daniel Szelągowski i sunie w kierunku bramki mijając zawodników Kolejorza, jak tyczki. Niektórym przypomniały się najlepsze zjazdy Marcela Hirschera w Pucharze Świata w narciarstwie alpejskim… Punkt uratowany, ale tego samego dnia Legia wygrała 1:0 z Cracovią. Po 50 dniach nastąpiła zmiana w fotelu lidera.

 

Koniec serii

10 meczów z rzędu bez porażki. 12 jeśli liczyć także te w Pucharze Polski. Piękna seria została przerwana przez Śląsk Wrocław. Zawodnicy Vitezslava Lavicki postawili trudne warunki, ciężko było przedrzeć się przez ich szyki obronne. A kiedy już się udawało, to na straży pozostawał Michał Szromnik, który tego dnia bronił jak w transie. Wojskowi zwyciężyli 1:0 po trafieniu Bartłomieja Pawłowskiego. Bolesna przegrana, zwłaszcza że w drugiej połowie wyglądaliśmy na dużo lepszy zespół.

 

Szybkie przebudzenie

O pechowej stracie punktów we Wrocławiu piłkarze Rakowa szybko zapomnieli. Ostatnie spotkanie w 2020 roku na GIEKSA Arenie przyszło nam zagrać z Jagiellonią, która w kampanii 2019/20 dwukrotnie przegrała z Czerwono-Niebieskimi. Trend ten nie uległ zmianie, pomimo zmiany szkoleniowca w ekipie z Podlasia. Wygraliśmy 3:2 po dwóch golach Petra Schwarza i jednym Andrzeja Niewulisa.

 

Przedwczesny sen zimowy

Zdaniem wielu osób mecz kończący rundę jesienną przeciwko Piastowi Gliwice był dotychczas najsłabszym w wykonaniu Rakowa, którzy być może już byli głowami przy wigilijnych stołach. Pierwsze 45. minut faktycznie nie zachwyciło, za to po przerwie oglądaliśmy zupełnie inne oblicze naszej drużyny. Bramki nie padły, jeśli ktoś z tego powodu jest nieukontentowany, bo uważa, że zespół zapadł w przedwczesny sen zimowy, to warto spojrzeć na tabelę. Styczeń spędzimy na pozycji wicelidera i jest to niewątpliwie najlepszy prezent jaki mogliśmy dostać pod choinkę.

 

Liczby

Jeżeli chodzi o statystyki, to na wielu polach wypadamy znakomicie. Zdobyliśmy najwięcej goli - 29. Najskuteczniejsi w zespole byli Ivi Lopez i Vladislavs Gutkovskis, obaj mają na koncie po 5 trafień. Reprezentant Łotwy jest blisko pobicia swojego rekordu strzeleckiego na boiskach PKO Ekstraklasy. W sezonie 2016/17 w barwach Bruk-Bet Termaliki Nieciecza 8-krotnie pokonywał bramkarzy rywali. 

 

Jesienią ponieśliśmy najmniej porażek - 2 (ex aequo z Pogonią Szczecin). Miejmy nadzieję, że wiosną z powodzeniem zrewanżujemy się Legii i Śląskowi. W końcu może się okazać, iż będą to kluczowe zwycięstwa w walce o europejskie puchary, które zdecydowanie są w naszym zasięgu.

Aktualną tabelę PKO Ekstraklasy można zobaczyć tutaj.

 

Nowe ogniwa

Latem ruch transferowy przy Limanowskiego był wzmożony. Kontrakty z klubem podpisali m.in. Pindroch, Mamić, Cebula, Ivi Lopez, Gutkovskis i Zawada. Nie wszyscy otrzymali swoje szanse, ale większość chłopaków z pewnością jest zadowolona ze swojej postawy w czerwono-niebieskiej koszulce. Ivi i Marcin szybko stali się idolami najmłodszych fanów Rakowa i nie tylko. Cała Polska zachwyca się nad tą dwójką.

 

W wysokiej formie są również inni zawodnicy, jak Piątkowski czy Tudor. Obaj już są na celownikach mocniejszych klubów z zagranicy. Dobrze byłoby ich zatrzymać przynajmniej do końca sezonu i pokusić się o dodatkowe wzmocnienia. Wtedy sięgnięcie po tytuł mistrzowski na stulecie klubu nie będzie tylko mrzonką, a realnym celem...