Poważna kontuzja Szramowiata

Po dwóch bardzo dobrych występach w bramce Rakowa naszego nowego golkipera, Macieja Szramowiata, dopadł pech. Popularny „Szrama” na piątkowym treningu doznał dość poważnej kontuzji i do Wrocławia nie pojechał.
Po dwóch bardzo dobrych występach w bramce Rakowa naszego nowego golkipera, Macieja Szramowiata, dopadł pech. Popularny „Szrama” na piątkowym treningu doznał dość poważnej kontuzji i do Wrocławia nie pojechał. Zawodnik, który przed rundą wiosenną dołączył do drużyny Jerzego Brzęczka z przemyskiej Polonii, dwa pierwsze mecze w nowym zespole zdecydowanie może zaliczyć do udanych. – Osobiście mam do siebie pretensje za bramkę w Tychach, bo według mnie powinienem ten strzał obronić – mówił kilka dni temu. Jednak obiektywnie patrząc, trudno doszukiwać się wyraźnej winy Szramowiata przy tamtej sytuacji. Przez pełne 180 minut spotkań z GKS-em i Czarnymi Żagań był jednym z najpewniejszych punktów częstochowskiej defensywy. Wczorajszy ostatni trening przed wyjazdem do Wrocławia okazał się dla 24-letniego bramkarza bardzo pechowy. – To była zwykła treningowa sytuacja, jakich podczas ćwiczeń są setki – mówi trener Grzegorz Lelonek. Szramowiat wyskoczył do dośrodkowania, pewnie złapał piłkę i chciał jak najszybciej uruchomić dalekim wyrzutem jednego z kolegów. Niestety, mijając Pawła Kowalczyka bardzo niefortunnie stanął i mocno nadwyrężył staw skokowy Tuż po treningu przeprowadzono wszystkie potrzebne badania. Jak się okazało, bramkarz Rakowa miał w tym nieszczęściu naprawdę sporo szczęścia. – Uraz okazał się nieco mniej poważny, niż sądziliśmy. Więzadła nie zostały naderwane, lekko uszkodzona jest torebka stawowa. Nie ma jednak mowy, żeby Maciek trenował z nami w najbliższym tygodniu – dodaje Lelonek. Zdaniem Artura Lampy częstochowskiego golkipera czeka teraz około dwutygodniowa przerwa w treningach. – Cały pierwszy tydzień „Szrama” spędzi na zabiegach – mówi Lampa. – Bardzo optymistyczny scenariusz mówi, że po tygodniowej przerwie mógłby powoli zacząć ćwiczyć na boisku. Patrząc jednak realnie, jego absencja potrwa zapewne nieco dłużej.