Raków odpadł z Pucharu Polski

Raków przegrał z GKS Tychy 0:2 i zakończył udział w rozgrywkach o Puchar Polski. Mimo, że od 70. minuty meczu, częstochowianie grali z przewagą jednego zawodnika, to w końcówce nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Debiut w barwach Rakowa zaliczył bramkarz Mateusz Kos.
Raków przegrał z GKS Tychy 0:2 i zakończył udział w rozgrywkach o Puchar Polski. Mimo, że od 70. minuty meczu, częstochowianie grali z przewagą jednego zawodnika, to w końcówce nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Debiut w barwach Rakowa zaliczył bramkarz Mateusz Kos. Piłkarze Rakowa nie mają ostatnio szczęścia do tyskiego zespołu. W rundzie wiosennej poprzedniego sezonu, częstochowianie przegrali z GKS i podobnie było w środę. Spotkanie rozgrywane w tropikalnych warunkach atmosferycznych nie było porywającym widowiskiem, ale to rywale stworzyli sobie więcej sytuacji pod naszą bramką. W pierwszej połowie obie drużyny starały się rozgrywać piłkę w środku pola i czekać na kontratak. Największe zagrożenie goście stwarzali po stałych fragmentach gry. W 19. minucie z rzutu wolnego groźnie strzelał Furczyk, ale bramkarz Rakowa Mateusz Kos popisał się udaną interwencją. Dla Kosa mecz z GKS był jego debiutem w czerwono-niebieskich barwach i mimo, że dwukrotnie wyjmował piłkę z siatki, to swój występ może zaliczyć do udanych. – Jestem zadowolony, że udało nam się pozyskać Mateusza. Myślę, że będzie groźnym konkurentem dla Maciej Szramowiata – stwierdził po meczu trener Rakowa Jerzy Brzęczek. W pierwszej połowie meczu nasz zespół tylko raz zagroził bramce strzeżonej przez Michała Kojdeckiego. W 22. minucie Paweł Nocuń otrzymał piłkę na linii pola karnego, minął jednego z rywali, ale strzelił minimalnie nad poprzeczką. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. W miarę upływu czasu zawodnicy obu zespołów tracili sili i niewiele było składnych akcji. Kwadrans po przerwie GKS wyszedł na prowadzenie. Nasi piłkarze zostawili zbyt dużo miejsca przed polem karnym doświadczonemu Krzysztofowi Bizackiemu, a ten strzelił przy słupku i nie dał szans Kosowi na skuteczną interwencję. – GKS wygrał zasłużenie, bo zagrał lepiej niż my. Mieliśmy mało sytuacji podbramkowych, a zbyt dużo strat. Przy tej pogodzie powodowało to, że później musieliśmy gonić za piłką i traciliśmy siły – powiedział Brzęczek. Dwadzieścia minut przed końcowym gwizdkiem sędziego, emocjom dał się ponieść trener GKS Adam Nocoń. Szkoleniowiec zbyt często kwestionował pracę arbitrów i końcówkę meczu zamiast z ławki rezerwowych obserwował z trybun. Drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał także Damian Furczyk. Raków grając w przewadze jednego zawodnika stworzył sobie dwie dogodne okazje do wyrównania. Najlepszych sytuacji nie wykorzystali w 74. minucie Paweł Kowalczyk i w końcówce Adrian Pluta. Obaj strzałami głową starali się pokonać bramkarza rywali, ale piłka za każdym razem mijała słupek. Wynik meczu w doliczonym czasie gry ustalił Daniel Feruga, który wykończył akcję Bizackiego. – Pod koniec meczu grając w przewadze nie byliśmy w stanie dobrze rozegrać akcji i stworzyć sytuacji do zdobycia bramki. Naszym priorytetem jest żeby dobrze prezentować się w lidze. Musimy zdać sobie sprawę z tego, w jakim jesteśmy momencie, co przechodziliśmy i ilu mamy zawodników. Na dzień dzisiejszy musimy poukładać sprawy organizacyjne i zabezpieczyć tą drużynę, którą mamy. Po tej porażce na pewno nie straciłem wiary w tych piłkarzy, bo jestem przekonany, że w lidze będzie to inaczej wyglądało – podsumował trener Rakowa. Częstochowa, 21 lipca 2010 – godz. 17:30 RAKÓW – GKS TYCHY 0:2 (0:0) 0:1 Bizacki (60, bez asysty) 0:2 Feruga (90+2, asysta Bizacki) SĘDZIOWAŁ: Tomasz Wajda (ŚlZPN). ŻÓŁTE KARTKI: Pluta (Raków), Feruga, Furczyk (GKS). CZERWONA KARTKA: Furczyk (za dwie żółte). WIDZÓW: 1300. RAKÓW: Kos – Mastalerz, Hyra, Pluta, Kowalczyk – Ogłaza (77 Witczyk) – Nocuń, Gajos, Kmieć (65 Kulawiak), Świerk (46 Brondel) - Zachara GKS: Kojdecki – Drobiński, Kopczyk, Masternak, Dębowski – Feruga, Babiarz, Bizacki, Czupryna – Furczyk, Nowak (74 Kruczek)