Raków pokazał klasę
Piłkarze Rakowa rozegrali najlepszy mecz w sezonie i zasłużenie wywieźli z Bydgoszczy jeden punkt, remisując z Zawiszą 1:1. Nasz zespół mógł pokusić się nawet o pełną pulę, ale w kliku sytuacjach świetnym instynktem popisał się bramkarz gospodarzy.
Zawisza po raz ostatni przegrał na własnym stadionie 24. kwietnia 2009 r. i w meczu z Rakowem o mały włos nie przerwał passy. Nasz zespół przystąpił do spotkania z wiceliderem tabeli bez respektu i na tle aspirującego do awansu rywala zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Trener częstochowian Jerzy Brzęczek przed meczem zapowiadał, że dokona kilku zmian w podstawowym składzie i słowa dotrzymał. W porównaniu z potyczką z GKS Tychy (2:0) na ławce rezerwowych usiedli Arkadiusz Hyra i Łukasz Kmieć. W ich miejsce szkoleniowiec desygnował do gry Mateusza Góreckiego i Łukasza Kowalczyka. Obaj zebrali za występ dobre recenzje, a Brzęczek zadowolony był zwłaszcza z postawy obrońców. – Na uwagę zasługuje dobra gra w defensywie, bo w meczu z Tychami było z tym różnie. Chwała także Góreckiemu, który najpierw popełnił błąd, który kosztował nas rzut karny, a chwilę później doprowadził do wyrównania – stwierdził Brzęczek.
Spotkanie rozpoczęło się w dość nietypowych okolicznościach, jak na drugoligowe warunki. Mecze późnym wieczorem i przy sztucznym oświetleniu zdarzają się przecież bardzo rzadko w tej klasie rozgrywkowej. Atmosfera nie zdeprymowała jednak naszych młodych piłkarzy. Wręcz przeciwnie. Od pierwszych minut Raków starał się narzucić swój styl gry, nie pozwalając Zawiszy na swobodne rozgrywanie piłki. Już pierwszy strzał na bramkę Zawiszy mógł zakończyć się golem, ale Maciej Gajos trafił w słupek. Najlepszych okazji do prowadzenia Raków nie wykorzystał jednak pod koniec pierwszej połowy. Najpierw strzał z woleja Mateusza Zachary zdołał jakimś cudem wybić na róg Andrzej Witan, a chwilę później uderzenie z rzutu wolnego Pawła Kowalczyka bramkarz także sparował poza boisko. Golkiper Zawiszy był najjaśniejszym punktem swojej drużyny i co warto podkreślić jednym z czterech młodzieżowców w kadrze meczowej.
Prawdziwe emocje zaczęły się po zmianie stron. Zawisza objęła prowadzenie w 58. minucie po strzale z rzutu karnego. Mateusz Kos nie miał szans na skuteczną obronę, bo Wojciech Okińczyc uderzył mocno w środek bramki, tuż pod poprzeczkę. Gospodarze nie cieszyli się jednak długo z prowadzenia. Niespełna 60. sekund później Paweł Kowalczyk wykonywał rzut wolny z narożnika pola karnego. Najwyżej do piłki wyskoczył Górecki, który strzałem głową pokonał bramkarza rywali. Nasz zespół nie zamierzał jednak zadowolić się „tylko” remisem. W tej części gry częstochowianie niemal zamknęli przeciwnika na własnej połowie, a doświadczeni gracze Zawiszy tylko przyglądali się jak piłką operują ich młodsi rywale. Na pochwałę zasługuje Piotr Mastalerz, który mecz okupił stłuczeniem kości śródręcza. Obrońca Rakowa był pewnym punktem drużyny zarówno w defensywie, jak i grze ofensywnej. W ostatnich dziesięciu minutach meczu dwukrotnie próbował pokonać bramkarza Zawiszy strzałami z dystansu, ale golkiper nie dał się zaskoczyć. – Stworzyliśmy sobie więcej stuprocentowych sytuacji do zdobycia bramek i uważam, że mogliśmy ten mecz nawet wygrać – podsumował Brzęczek.
Bydgoszcz, 11 września 2010 r. – godz. 19.00
ZAWISZA BYDGOSZCZ – RAKÓW 1:1 (0:0)
1:0 Okińczyc (58’, z rzutu karnego)
1:1 Górecki (59’, asysta P. Kowalczyk)
SĘDZIOWAŁ: Artur Aluszyk. ŻÓŁTE KARTKI: Ślifirczyk Stefańczyk (Zawisza) – Kos, Ogłaza (Raków). WIDZÓW: bez udziału publiczności.
ZAWISZA: Witan – Cuper, Stefańczyk, Warczachowski, Dąbrowski – Galdino (80. Szczepan), Juszkiewicz, Wójcicki, Maziarz – Okińczyc (66. Tarnowski), Kanik (53. Ślifirczyk).
RAKÓW: Kos – P. Kowalczyk, Pluta, Górecki (86. Hyra), Mastalerz – Ogłaza – Nocuń (90. Czerwiński), Ł. Kowalczyk (79. Kulawiak), Ceglarz (65. Kmieć), Gajos – Zachara.