Smutny powrót znad morza

Gdy w 59. minucie Kamil Witczyk doprowadził do wyrównania, wydawało się że kolejna bramka dla Rakowa to tylko kwestia czasu. Niestety. Chwilę później, to Bałtyk Gdynia strzelił gola, który zagwarantował gospodarzom trzy punkty.
Gdy w 59. minucie Kamil Witczyk doprowadził do wyrównania, wydawało się że kolejna bramka dla Rakowa to tylko kwestia czasu. Niestety. Chwilę później, to Bałtyk Gdynia strzelił gola, który zagwarantował gospodarzom trzy punkty. Piłkarzom Rakowa nie udało się w Gdyni przerwać serii trzech meczów bez wyjazdowego zwycięstwa. Niedosyt jest jednak spory, bo przez całe spotkanie częstochowianie kontrolowali przebieg gry, a momentami osiągali miażdżącą przewagę. – Trudno jest się pogodzić z porażką skoro przez cały mecz, to my byliśmy stroną przeważającą. Gdyby w kilku sytuacjach uśmiechnęło się do nas szczęście, to wynik byłby inny, a do Częstochowy wracalibyśmy z kompletem punktów – stwierdził po zakończeniu meczu kapitan Rakowa Paweł Kowalczyk, który podobnie jak Maciej Gajos i Łukasz Kowalczyk wrócił do gry po pauzie za żółte kartki. Częstochowianie mogli objąć prowadzenie już w pierwszej minucie meczu. Na strzał zza linii pola karnego zdecydował się Gajos, ale piłka odbiła się od słupka. Chwilę później, to gospodarze cieszyli się jednak z prowadzenia. Dośrodkowanie z rzutu wolnego, celnym uderzeniem głową zakończył Dariusz Kudyba. Po stracie bramki czerwono – niebiescy ruszyli do odrabiania strat. Nasz zespół dłużej utrzymywał się przy piłce wybijając z rytmu graczy Bałtyku, którzy mieli problemy z wymianą nawet kilku podań na własnej połowie. W pierwszej połowie największe zagrożenie pod bramką rywali, piłkarze Rakowa stwarzali jednak po strzałach z dystansu. W tej części gry na uderzenia z dalszej odległości zdecydowali się: Gajos, Kamil Witczyk oraz Piotr Ceglarz, który trafił w poprzeczkę. Gospodarze ograniczali się do sporadycznych ataków, skutecznie powstrzymywanych przez dobrze dysponowanych obrońców: Adriana Plutę oraz Arkadiusza Hyrę. Po zmianie stron trener Rakowa Jerzy Brzęczek zdecydował się na dwie zmiany w środku pola, wprowadzając na boisko Sławomira Ogłazę oraz Artura Lenartowskiego, z którego powstrzymaniem gdynianie mieli największe problemy. Chwilami „Kaka” ośmieszał wręcz rywali, którzy nie mogąc poradzić sobie z naszym pomocnikiem, zmuszeni byli faulować. Częstochowianie dopięli swego w 59. minucie. Kamil Witczyk minął w polu karnym obrońcę i z ostrego kąta pokonał bramkarza Bałtyku. Gdy wydawało się, że kolejna bramka dla Rakowa wisi w powietrzu, to z prowadzenia cieszyli się gospodarze, którzy wykorzystali nieporozumienie naszych obrońców. W końcówce do remisu mógł doprowadzić Dawid Świerk, ale piłkę po jego strzale obrońcy wybili z linii bramkowej. Gdynia, 10. maja – godz. 18:00 BAŁTYK GDYNIA – RAKÓW 2:1 (1:0) 1:0 Kudyba (3, asysta Michałek) 1:1 Witczyk (59, bez asysty) 2:1 Łuczak (63, bez asysty) SĘDZIOWAŁ: Piotr Gałązka. ŻÓŁTE KARTKI: Malicki (Bałtyk) – Ceglarz, Hyra (Raków). WIDZÓW: 400. BAŁTYK: Matysiak – Lemanek, Benkowski (39. Drzymała), Martyniuk, Król – Granosik, Dettlaff, Michałek, Łuczak (90. Grembocki) – Kaszuba (59. Malicki), Kudyba (74. Lilo). RAKÓW: Szramowiat – P. Kowalczyk, Pluta, Hyra, Łysek (59. Górecki) – Ł. Kowalczyk (46. Ogłaza) – Witczyk, Kmieć (46. Lenartowski), Nocuń (75. D. Świerk), Gajos – Ceglarz.