Szczęśliwy remis

W ostatnim meczu sezonu, piłkarze Rakowa zremisowali bezbramkowo z Jarotą Jarocin. Częstochowiania mogą jednak mówić o sporym szczęściu, bo rywale byli bliżej strzelenia decydującej bramki.
W ostatnim meczu sezonu, piłkarze Rakowa zremisowali bezbramkowo z Jarotą Jarocin. Częstochowiania mogą jednak mówić o sporym szczęściu, bo rywale byli bliżej strzelenia decydującej bramki. Do meczu z Jarotą, częstochowianie przystąpili osłabieni brakiem dwóch podstawowych zawodników. Za kartki pauzował Piotr Mastalerz, natomiast kontuzja wykluczyła z gry Artura Lenartowskiego. W ich miejsce na boisku pojawili się: Paweł Krzysztoporski oraz Adrian Świerk. Widoczna była zwłaszcza absencja „Kaki”, który przyzwyczaił kibiców, że niemal w pojedynkę potrafi rozstrzygać losy meczów. Zaskoczeniem było natomiast pojawienie się w wyjściowej jedenastce Michała Brusia. Dla młodego bramkarza Rakowa był to dopiero piąty występ w tym sezonie i co warto podkreślić piąty z zachowaniem czystego konta. – Postanowiłem, że w tym ostatnim meczu dam szansę Michałowi. Nie puścił żadnej bramki i z tego należy być zadowolonym – powiedział po meczu trener Rakowa, Jerzy Brzęczek. Lokalni dziennikarze przecierali oczy ze zdumienia, zerkając do protokołu meczowego, na metryki młodych piłkarzy Rakowa. Mimo, że niemal przez całe spotkanie, grę prowadzili doświadczeni gracze Jaroty, to częstochowianie pozostawili po sobie dobre wrażenie i nie ustępowali rywalom. Zwłaszcza w pierwszej połowie kilka akcji mogło się podobać. Najlepszych okazji do zdobycia bramek nie wykorzystał bardzo aktywny w polu karnym rywali Mateusz Zachara. Napastnikowi w decydujących momentach zabrakło jednak zimnej krwi. – Z tego chłopaka będzie jeszcze świetny zawodnik. Musi nabrać tylko boiskowego doświadczenia i cwaniactwa. Widać jak wielką robotę wykonuje w Rakowie Jerzy Brzęczek – można było usłyszeć z ust miejscowych dziennikarzy. Po zmianie stron do ataku ruszyła Jarota, a Raków umiejętnie się bronił. Groźnie było zwłaszcza w 50. minucie. Po miłej dla oka akcji, Karol Danielak znalazł się w sytuacji sam na sam z naszym bramkarzem, ale źle trafił w piłkę i Bruś nie miał problemów z interwencją. Chwilę później znów było gorąco w polu karnym Rakowa, ale strzał Grzegorza Idzikowskiego o milimetry minął poprzeczkę. Nic dziwnego, że po spotkaniu trener Jaroty Czesław Owczarek miał sporo pretensji do swoich zawodników. – Większość moich piłkarzy była już chyba na wakacjach – stwierdził szkoleniowiec. – Stworzyliśmy sobie kilka dobrych sytuacji do zdobycia bramki i choć jedną powinniśmy wykorzystać. Zabrakło nam jednego strzału, który mógłby odwrócić losy meczu. W odmiennym nastroju był po spotkaniu Brzęczek. Szkoleniowiec Rakowa nie ukrywał zadowolenia z wywalczonego punktu na boisku w Jarocinie. – Jarota nie pozwalała nam na rozgrywanie piłki i bardzo wysoko nas atakowali. To spowodowało, że nie mogliśmy grać swojej piłki. Dla nas ten punkt zdobyty w Jarocinie jest szczęśliwy. Byli od nas drużyną lepszą, ale tak to jest w piłce nożnej, że wygrywa ten kto zdobywa bramki – powiedział Brzęczek. Szkoleniowiec podziękował także swoim zawodnikom, za niezwykle udaną rundę rewanżową. Częstochowianie zakończyli sezon w drugiej lidze na 10. miejscu, zdobywając wiosną 21. punktów. – Na tych zawodnikach warto budować przyszłość tego klubu. Wracamy do domu szczęśliwi i wkrótce udajemy się na zasłużony odpoczynek – zakończył Brzęczek. >> Prześledź zapis relacji \"minuta po minucie\" (ASTAR.CZEST.PL) Jarocin, 9 czerwca 2010 – godz. 17:00 JAROTA JAROCIN – RAKÓW 0:0 SĘDZIOWAŁ: Mariusz Czyżewski ŻÓŁTE KARTKI:Ślęzak (Raków), Bryll (Jarota) WIDZÓW: 700. JAROTA: Brzostowski – Idzikowski, Śliwa, Oczkowski, Czabański – Danielak (77. Bryll), Bartoszak (55. Majusiak), Gościniak, Pacyński (87. Karcz) – Garbarek, Piróg RAKÓW: Bruś – Krzysztoporski (65. Łysek), Pluta, Hyra, P. Kowalczyk – Gajos, Ogłaza (46. Ślęzak), Ł. Kowalczyk (71. Kmieć), Witczyk, Świerk (46. Nocuń) - Zachara >> Zobacz aktualną tabelę drugiej ligi