Tatuś, proszę! Zostańmy!

Od wczoraj na skrzynkę mailową naszego klubu co chwila napływają gratulacje. – Atmosfera, zaangażowanie i cała otoczka meczu... Kawał dobrej roboty wykonał ten Nowy Raków przez wiosnę! – słyszymy z różnych stron. W sukcesie „Dnia Otwartych Drzwi” nie przeszkodziła nawet kapryśna aura.
Od wczoraj na skrzynkę mailową naszego klubu co chwila napływają gratulacje. – Atmosfera, zaangażowanie i cała otoczka meczu... Kawał dobrej roboty wykonał ten Nowy Raków przez wiosnę! – słyszymy z różnych stron. W sukcesie „Dnia Otwartych Drzwi” nie przeszkodziła nawet kapryśna aura. Pięcioletnia Sandra bardzo długo nie dawała za wygraną. – Tatuś, proszę. Zostańmy, przeczekajmy! – błagała, nie zważając nawet na to, że krople deszczu rozmazały czerwono-niebieskiego kwiatuszka na jej policzku. Była godzina 16:00, gdy Sandra wspólnie z rodzicami starała się pod namiotem przeczekać opady deszczu. Z położonej nieopodal sceny dobiegały subtelne dźwięki płynące z instrumentów członków zespołu Yves. – Przepiękny głos ma ta dziewczyna! – komentowali widzowie, gdy częstochowianie odgrywali cover brytyjskiej grupy Moloko. W tym czasie część mieszkańców, wystraszona ciemnymi chmurami, opuszczała już teren obiektów Rakowa. – Byliśmy tu od południa i strasznie żałujemy, że zaczęło padać. Bardzo nam się podobało – mówił spod parasola pan Piotr, który przyprowadził dwójkę swoich dzieci. – Poza tym żona co chwilę wydzwania i pyta, czy kiedyś dotrzemy na ten obiad – dodał za chwilę mrugając okiem. – Ech, trzeba było ją wziąć ze sobą. Harley i świnka-skarbonka Od przedpołudnia pogoda była naprawdę sprzyjająca. Co prawda słońce tylko chwilami przebijało się przez chmury, ale temperatura cały czas pozostawała na bardzo piknikowym poziomie. 140 chłopców z drużyn Rakowa i Akademii Piłki Nożnej miało wręcz idealne warunki, by rozegrać Mini Mundial. Połączyli swe siły i w drodze losowania podzielili się na 32 reprezentacje narodowe, czyli wszystkich uczestników zbliżających się Mistrzostw Świata w RPA. – Atmosfera była świetna. Syn trenuje w APN-ie i akurat trafił do drużyny z samymi chłopcami z Rakowa, ale od razu znaleźli wspólny język – podkreślał pan Marek, w napięciu obserwujący poczynania swojego potomka. Równolegle w pobliskim centrum zabaw dziesiątki, a może nawet setki dzieciaków z ogromnym entuzjazmem uczestniczyły w zabawach z „Kangurkiem”. Rodzice z uśmiechem przyglądali się, jak ich pociechy, całkowicie pochłonięte atrakcjami, zupełnie zapominały o obecności mamy i taty. – Kuba, chodź! Zaraz przyjadą strażacy i motocykliści! – zawołał jeden z opiekunów. Rezolutnemu 5-latkowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Za chwilę dumnie siedział za kierownicą wozu strażackiego, a po kilku kolejnych minutach na wielkim harleyu. – Ile kosztuje taki motor? Wystarczy rozbić świnkę-skarbonkę – żartowali przedstawiciele grupy Jura Riders, która wraz z Prospect Gremium M/C wielkim szpalerem złożonym z trzydziestu maszyn dotarła na stadion Rakowa. W międzyczasie do koncertów szykowali się już muzycy zaproszeni na „Dzień Otwartych Drzwi” przez Wydział Kultury i Promocji Urzędu Miasta Częstochowy. Na pierwszy ogień poszły hip-hopowe składy: Południe Styl i Centrum Strona. – Gdzie można kupić te cegiełki? – dopytywał pan Stanisław. – Proszę napisać, że kibic Rakowa od 34 lat! – podkreślał z dumą. W tym momencie podszedł do niego jeden z wolontariuszy sprzedających cegiełki. Pan Stanisław kupił trzy. – Celuję w telewizor i kurs językowy dla wnuczki! – mówił z uśmiechem. „Brusiu” byłby bez szans Sporo szczęścia mieli tancerze ze szkoły Los Timbaleros, bo tuż przed ich występem przestało padać. Gorąca kubańska salsa w ich wykonaniu podgrzała atmosferę, która i tak rosła z każdą minutą. Do meczu Rakowa z Nielbą został już niewiele ponad kwadrans. – Jestem spokojny. Chłopaki na sto procent pokażą kawał dobrego futbolu i ogromną ambicję. To pewne. Tworzą niesamowitą drużynę! – mówił prezes Krzysztof Kołaczyk, dumnie obserwując całą imprezę ze schodków przy głównym wejściu do budynku klubowego. Nie pomylił się ani trochę. Po świetnej pierwszej połowie i ogromnych emocjach w końcówce podopieczni Jerzego Brzęczka wyrwali gościom jeden punkt. Już pisaliśmy o kilkunastominutowych podziękowaniach, owacji na stojąco i głośnym skandowaniu nazwisk twórców Nowego Rakowa przez niemal cały stadion. Pani Gosia klaskała najmocniej jak mogła. W przerwie meczu była gwiazdą murawy, gdy ustawiła piłkę na „wapnie” i wraz z innymi uczestnikami konkursu „Król jedenastego metra” stanęła oko w oko z Michałem Brusiem. – Gdyby trafiła, nie miałbym najmniejszych szans – uśmiechał się bramkarz Rakowa. Strzał pani Gosi minął jednak słupek i po pamiątkową piłkę z autografem Jerzego Brzęczka sięgnął Marek. Po meczu wszyscy widzowie zebrali się pod sceną i z niecierpliwością oczekiwali losowania głównych nagród. Czas efektownymi barmańskimi popisami umilił im Bartek z klubu Hipnoza. Nim rozpoczęto losowanie, odbyła się jeszcze zapowiadana od paru dni licytacja dla „Bolka”, jednego z najwierniejszych kibiców Rakowa, który od paru miesięcy walczy z chorobą. – „Bolek” jesteśmy z Tobą! Na zawsze! – wołał ze sceny do swojego przyjaciela Tomasz, który kwotą 500 zł wygrał licytację. Jak się później okazało, licytował w imieniu innego kibica Rakowa, Konrada, który mieszka w Irlandii. Za chwilę miał się odbyć profesjonalny pokaz tańca break dance w wykonaniu znanego w całej Europie mistrza w tym fachu – Snake’a i jego uczniów. Niestety, przeszkodziła aura. Pierwsza cyfra to... Organizatorzy przystąpili do losowania, w którym główną rolę odegrało trzech dzielnych mężczyzn: Kacper, Paweł i Natan. Każdy z kilkulatków wyjmował po jednej cegiełce i ogłaszał zwycięzców. Około 19:30 emocje sięgnęły zenitu, wszak na scenie stanął 40-calowy telewizor Sony Bravia – główna nagroda, ufundowana przez Bogumiła Gonerę, właściciela firmy Goliard. Karteczkę z numerem wyjął Natan. Prowadzący imprezę Filip Adamus zaczął stopniować napięcie. – Pierwsza cyfra to... trzy! – ogłosił i część tłumu smutno jęknęła. – Druga… cztery! – znów reakcja tych, którzy nie mieli odpowiednich losów była bardzo dobrze słyszalna. Ostatnią z cyfr przeczytał Natan. Telewizor znalazł swego właściciela. – Nie mam za bardzo czasu, żeby oglądać telewizję, ale teraz chyba będzie musiał znaleźć – mówił na scenie Tomek, szczęśliwy zwycięzca. Po kilku minutach z widzami przywitali się Wyłączeni z frontmanem Krzysztofem Niedźwiedzkim. Z głośników poszły rockowe rytmy. – Myślę, że nie było źle – mówił z satysfakcją Krzysztof, przybijając „piątkę” stojącemu obok Rafałowi. Oni dwaj z ramienia Stowarzyszenia Kibiców „Wieczny Raków” najbardziej zaangażowali się w organizację „Dnia Otwartych Drzwi”. Im należą się więc największe słowa uznania za jego sukces. – Oprócz Krzyśka i Rafała działała jeszcze cała grupa osób z grona kibiców. We wszystko włączył się też klub… Myślę, że możemy wszyscy mieć poczucie dobrze spełnionego zadania –podsumowywał Cezary Suchan, przedstawiciel Rakowa ds. promocji i marketingu. Najlepszym potwierdzeniem były uśmiechy częstochowian, którzy przyszli na nasz stadion w tą majową niedzielę. Wielu nie było na Limanowskiego od ładnych paru lat. – Tato tato! Kiedy jest następny mecz?! – dopytywał mały Patryk, gdy wraz z rodziną mijał bramę stadionu. – Chyba pod koniec lipca, jak zacznie się następny sezon – mówił jego tata. – Szkoooooda, że nie wcześniej... – zasmucił się mały kibic. Lepszego komentarza nie potrafimy ułożyć...