Trenerzy zgodni: Mecz miał dwa oblicza

Obaj trenerzy na pomeczowej konferencji prasowej zgodzili się, że wczorajsze spotkanie miało wyraźnie dwa oblicza. W pierwszej połowie grę cały czas kontrolował Raków, w drugiej inicjatywę zdecydowanie przejęli goście, jednak seryjnie marnowali stworzone sytuacje.
Obaj trenerzy na pomeczowej konferencji prasowej zgodzili się, że wczorajsze spotkanie miało wyraźnie dwa oblicza. W pierwszej połowie grę cały czas kontrolował Raków, w drugiej inicjatywę zdecydowanie przejęli goście, jednak seryjnie marnowali stworzone sytuacje. Zdaniem szkoleniowca Miedzi, Janusza Kudyby, młodzi piłkarze z Częstochowy, których gra w pierwszej części meczu zrobiła na nim spore wrażenie, po przerwie opadli z sił. – Można powiedzieć, że przez pierwsze 45 minut Raków kontrolował wydarzenia na boisku. W drugiej połowie podjęliśmy decyzję, by spróbować zagrać agresywniej, stworzyć przewagę liczebną w okolicach pola karnego gospodarzy. Stąd właśnie przesunięcie Vojislava Bakrača, nominalnego środkowego obrońcy, do ataku – tłumaczył trener Kudyba. Manewr ten mógł się okazać strzałem w dziesiątkę, gdyby kapitan gości w 84. minucie wykorzystał najlepszą tego dnia szansę Miedzi na wyrównanie rezultatu. – Gdyby legniczanie trafili choć raz, mielibyśmy spore problemy z odniesieniem zwycięstwa – przyznał Jerzy Brzęczek. – Przychylam się jednocześnie do opinii trenera Kudyby, że w pierwszej połówce graliśmy lepiej. Później zaczęliśmy popełniać taktyczne błędy i robić proste straty w środku pola. Trzeba też przyznać, że zmiennicy w naszych szeregach nie od razu potrafili „wejść” w grę. Gracze popularnej „Miedzianki” w drugiej odsłonie byli naprawdę groźni i częstochowscy kibice do ostatnich minut musieli drżeć o wynik. Sytuacji nie zmieniła nawet druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka Patryka Musiałowskiego. – Moi zawodnicy bardzo chcą wygrywać i nie wiem, czy to chciejstwo przypadkiem nam nie przeszkadza. Wyraźnie w niektórych momentach brakuje nam zimnej krwi pod bramką rywala. Raków swoje okazje skutecznie wykorzystał, a w piłce jest tak, że liczy się to, co „w sieci” – mówił szkoleniowiec z Legnicy. Janusz Kudyba, mimo bardzo impulsywnej reakcji w 71. minucie spotkania, po meczu nie był już do końca pewien, czy Adrian Pluta w 71. minucie faktycznie faulował w polu karnym Pawła Ochotę. – Z perspektywy ławki wydawało mi się, że należał nam się rzut karny. Napastnik miał piłkę przed sobą, został zaatakowany z tyłu i się przewrócił. Obrońca na pewno nie dotknął piłki. Wiadomo jednak, że w trakcie meczu są ogromne emocje. Być może zmienię swoją opinię, gdy zobaczymy tą sytuację na nagraniu – podkreślał na konferencji prasowej. Jerzy Brzęczek nie ma natomiast wątpliwości, że chcąc myśleć o zwycięstwach w kolejnych meczach, nie można rywali dopuszczać do takich sytuacji. – Liczę, że będzie to dla nas następne doświadczenie, z którego będziemy potrafili wyciągnąć odpowiednie wnioski. W następnych meczach tych taktycznych błędów w grze defensywnej całego zespołu musi być zdecydowanie mniej – podkreślał szkoleniowiec Rakowa. Niewykluczone, że przed spotkaniem z Lechią przyjdzie mu łatać kolejne dziury w zespole, wszak w 80. minucie boisko z kontuzją opuszczał wczoraj Paweł Kowalczyk. Pierwsza diagnoza mówi, że lewemu defensorowi Rakowa mogła odnowić się groźna kontuzja żeber, której doznał w trakcie okresu przygotowawczego. – Paweł najprawdopodobniej pojedzie na prześwietlenie i dopiero po tych badaniach będzie można powiedzieć coś więcej – dodał Brzęczek. >> Zobacz wyniki i tabelę drugiej ligi (ASTAR.CZEST.PL) Dzięki wczorajszemu zwycięstwu oraz porażce Bałtyku Gdynia w Toruniu, „czerwono-niebiescy” odnotowali kolejny awans w tabeli. Z dorobkiem 32 punktów podopieczni Jerzego Brzęczka zajmują obecnie dziesiątą pozycję. Na pierwszym miejscu zaś umocnił się Ruch Radzionków, który wygrał w Słubicach i skorzystał na niespodziewanych potknięciach Zagłębia Sosnowiec oraz bydgoskiego Zawiszy.