Trzy punkty jadą do Częstochowy
Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo Rakowa w tym sezonie stało się faktem! Mimo, że Górnik Wałbrzych postawił naszej drużynie trudne warunki do gry, to trzy punkty i tak jadą do Częstochowy. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył w pierwszej połowie spotkania Łukasz Brondel.
Każda passa musi się kiedyś skończyć. Zwycięstwem w Wałbrzychu z Górnikiem, piłkarze Rakowa przerwali gospodarzom serię czterech meczów bez porażki na własnym stadionie. Początek spotkania nie wskazywał jednak, że wygrana przyjdzie łatwo. Już pierwszy strzał na bramkę Macieja Szramowiata mógł zakończyć się golem, ale piłka minęła poprzeczkę. Przeciwko Górnikowi „Szramo” zastąpił w podstawowym składzie Mateusza Kosa i zaliczył świetny występ. Golkiper Rakowa kunsztem bramkarskim popisał się zwłaszcza w 15. minucie meczu. Na silne uderzenie zza pola karnego zdecydował się Tomasz Wepa, ale Szramowiat nie dał się zaskoczyć. W tej części spotkania gospodarze prowadzili grę, a częstochowianie liczyli na kontrę. Po jednej z nich Łukasz Brondel wyprowadził czerwono – niebieskich na prowadzenie, którego jak się później okazało częstochowianie nie oddali już do końca meczu. – Przyjechaliśmy na mecz z beniaminkiem, który zwłaszcza w pierwszej połowie spisywał się bardzo dobrze – przyznał po meczu trener Rakowa Jerzy Brzęczek.
Po zmianie stron ponownie zaatakował Górnik, ale nie był już tak groźny jak przed przerwą. Gospodarzom szyki pokrzyżowała kontuzja kluczowego zawodnika Marcina Morawskiego, który musiał opuścić boisko. – Uważam, że był to kluczowy moment w meczu. Uraz Marcina spowodował, że nie było płynności w naszej grze – stwierdził szkoleniowiec Górnika Marian Bach. W drugiej połowie nasz zespół grał mądrze, broniąc korzystnego rezultatu. Dobrą zmianę dał Kamil Witczyk, który popisał się kilkoma rajdami prawą stroną boisko. Pod koniec meczu mógł nawet podwyższyć prowadzenie, ale piłkę po jego strzale jakimś cudem odbił bramkarz Górnika. Dobitkę Marcina Czerwińskiego trafiła natomiast w obrońcą gospodarzy, który wybił futbolówkę z linii bramkowej. – Szkoda, że nie udało się wykorzystać tej sytuacji, bo wówczas byłoby po meczu. A tak do końca była nerwówka o korzystny wynik – podsumował Brzęczek.
Po meczu Brzęczek mógł mieć podwójne powody do satysfakcji. Prowadzony przez niego Raków odniósł pierwsze zwycięstwo w tym sezonie na boisku rywala i po raz pierwszy nie stracił gola. Spora w tym zasługa Szramowiata, który świetnym stylu powrócił do bramki. Cieszy także postawa całego zespołu. Po raz kolejny w podstawowym składzie znalazło się miejsce dla aż siedmiu graczy młodzieżowych, a w całej kadrze było ich trzynastu. Dla porównania w ekipie Górnika było zaledwie czterech zawodników urodzonych w 1990 r. i młodszych. – W poprzednich spotkaniach zabrakło nam szczęścia, co było wynikiem tego, że mamy bardzo młodą drużynę. Mam satysfakcję patrząc na tych zawodników, którzy jeszcze niedawno grali w rozgrywkach juniorskich, jak dziś poczynają sobie w drugiej lidze z przeciwnikami starszymi i bardziej doświadczonymi od siebie. Jestem przekonany, że jeśli dalej będą się tak rozwijać, a nam się uda uratować klub, to w przyszłości będziemy z nich mieli wiele radości – zakończył szkoleniowiec Rakowa.
Wałbrzych, 22. września – godz. 16.00
GÓRNIK WAŁBRZYCH – RAKÓW 0:1 (0:1)
0:1 Brondel (26, asysta Nocuń)
SĘDZIOWAŁ: Tomasz Zieliński (Konin). ŻÓŁTE KARTKI: Kłak, Konarski (Górnik) – Ł. Kowalczyk, Gajos (Raków). WIDZÓW: 1500.
GÓRNIK: Jaroszewski – Kłak, Wojtarowicz, Przerywacz, D. Michalak – G. Michalak (75. Tobiasz), Morawski (41. Majka), Wepa, Rytko (78, Duś)– Zinke, Konarski (66. Janik).
RAKÓW: Szramowiat – Łysek, Pluta, Hyra, P. Kowalczyk – Ł. Kowalczyk – Nocuń (57. Witczyk), Kmieć (78. Ceglarz), Gajos (85. Kulawiak) – Zachara – Brondel (63. Czerwiński).