Uwaga Na: Jakub Świerczok

20 listopada o godzinie 15:00, Raków Częstochowa zmierzy się na wyjeździe z Piastem Gliwice, w ramach 14. kolejki PKO Ekstraklasy. Przed zbliżającym się spotkaniem bierzemy pod lupę Jakuba Świerczoka.

Kuba urodził się 28 grudnia 1992 roku w Tychach. Mierzy 179 centymetrów i występuje na pozycji napastnika. Jest wychowankiem tyskiego MOSM-u, z którym rozstał się po roku. Później grał między innymi w drużynach juniorskich Cracovii i Polonii Bytom. W koszulce Królowej Śląska zadebiutował w seniorskiej piłce na pierwszoligowych boiskach. Rundę jesienną sezonu 2011/12 zakończył z bilansem 12 bramek w 18 meczach.

 

Świetna dyspozycja została zauważona przez włodarzy niemieckiego 1. FC Kaiserslautern. Bundesliga to były jednak za wysokie progi. Na murawie pojawił się 6 razy i nie zdołał strzelić gola. Nie sprawdził się i szybko powędrował na wypożyczenie do Piasta Gliwice. Niestety w podbijaniu PKO Ekstraklasy przeszkodziła mu kontuzja, podczas meczu reprezentacji Polski U-21 zerwał więzadła krzyżowe. Przez kolejne półtorej roku odpoczywał od sportu. W kampanii 2017/18 wrócił do gry z przytupem i brylował w barwach Zagłębia Lubin, co zaowocowało transferem do Łudogorca Razgrad. Pobyt w Bułgarii może uznać za zdecydowanie najlepszy w jego karierze, ale i tutaj z czasem zaczął przegrywać rywalizację z Rumunem Claudiu Keseru.

 

W efekcie trafił na drugie w swojej karierze wypożyczenie do Piasta Gliwice. Tym razem idzie mu już znacznie lepiej. Na listę strzelców wpisał się już w drugim występie przeciwko Dinamu Mińsk w eliminacjach Ligi Europy. Później był mały zastój, ale już w 5 ostatnich spotkaniach wpakował piłkę do siatki sześciokrotnie. Dobra forma Świerczoka przekłada się na postawę całego zespołu, który powoli pnie się w górę tabeli.

 

Skuteczność trzykrotnego reprezentanta Polski mimo wszystko mogłaby być lepsza. Zaledwie 47% jego strzałów było celnych, ale wynika to między innymi z tego, że długo nie zastanawia się nad podjęciem decyzji o uderzeniu. Efekty są pozytywne, o czym najlepiej świadczą bramki zdobyte z Legią i z Podbeskidziem (lob z okolic 50 metra). Choć nie jest wybitnym dryblerem i sprinterem, to i tak trzeba mieć na niego oko. Pozostawienie go na chwilę bez krycia może się źle skończyć.