Wywiad z Michałem Świerczewskim cz.1

Nie jest nas stać na to, aby klub z jeszcze 200-tysięcznego miasta był piłkarskim zaściankiem. Musimy dać radę - mówi Michał Świerczewski. Zapraszamy do lektury pierwszej części wywiadu, w którym rozmawiamy o minionej rundzie oraz o sytuacji finansowej klubu.  

Jaka była ostatnia runda w Twojej ocenie?
Michał Świerczewski:
Zaczęliśmy dość niespodziewanie, ponieważ od porażki w meczu pucharowym z trzecioligowym ŁKS Łomża. Ten wynik był dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Biorąc pod uwagę ligę, początek sezonu był przyzwoity pod względem ilości zdobytych punktów, gra jednak była daleka od oczekiwań. Środkową część rundy oceniam jako bardzo słabą. Po analizie meczów, jak również pracy wykonywanej podczas treningów, wspólnie z zarządem klubu doszliśmy do wniosku, że musi dojść do zmiany trenera. Jestem natomiast zadowolony z postawy drużyny w ostatnich meczach. Nowy sztab szkoleniowy wraz z zawodnikami wykonał dobrą pracę i udało nam się wyjść z opresji. Przed startem rundy byłbym rozczarowany z pozycji i liczby punktów jakie mamy. Z perspektywy czasu i sytuacji w jakiej się znaleźliśmy jestem zadowolony z obrotu spraw.

Która runda była lepsza w wykonaniu Rakowa? Wiosenna poprzedniego sezonu czy też jesienna?
Porównywać należałoby rundę wiosenną, jesienną trenera Mroczkowskiego i jesienną duetu Kołaczyk - Cecherz. Pod względem gry defensywnej lepsza była rudna wiosenna. Pod względem gry ofensywnej najlepiej wyglądała jesień drużyny trenowanej przez Krzyśka Kołaczyka i Przemka Cecherza. Pod względem emocji, dużo więcej przyniosła ich runda wiosenna: trzy razy po golach naszej drużyny z radości robiło mi się ciemno przed oczami. Miało to miejsce po golach Przemka Mońki w Legionowie w ostatniej minucie meczu oraz Wojtka Reimana w obu meczach z Pogonią Siedlce. Właśnie dla takich chwil się żyje. Jesienią był tylko jeden taki mecz – w Tychach. Przez słabą postawę naszej drużyny, runda ta zrobiła się mocno nijaka. Liczę, że na wiosnę będzie dużo bardziej emocjonująco.

Jak oceniasz dokonane transfery?
Patrząc na to, że z powodu braku awansu do I ligi musieliśmy wdrożyć transferowy wariant B to oceniam je pozytywnie. To był ostatni krok w przebudowie drużyny. Oczywiście nie wszyscy zawodnicy się sprawdzili. Woleliśmy jednak zaryzykować większą liczbą zawodników, licząc się z tym, że w 2-3 przypadkach możemy „przestrzelić” niż ryzykować deficytem zawodników na niektórych pozycjach. Moim zdaniem, różnica w jakości drużyny z wiosny i jesieni jest ogromna. Teraz musimy skoncentrować się na dobrym przygotowaniu drużyny i dalszym zgraniu zawodników, a to z pewnością zaowocuje dobrą postawą w kolejnej rundzie i sprawi, że na koniec wszyscy będziemy mieć wiele powodów do radości.

Jak przedstawia się sytuacja finansowa klubu?
Jest stabilna. W grudniu spłaciliśmy ostatnie zaległości wobec zawodników i personelu, które skumulowały się przez kilka poprzednich lat. Do spłaty pozostały ostatnie zaległości wobec firm transportowych, które zostaną uregulowane w styczniu. W przyszłym roku będziemy mieć jeszcze obciążenie w postaci spłat zaległości wobec MOSiR, Urzędu Skarbowego oraz ZUS, które spłacamy jako kontynuator działalności stowarzyszenia KS Raków. Pocieszające jest, że po raz kolejny udało się zwiększyć wsparcie ze strony miasta. W 2013 roku było to łącznie około 150 tys. zł netto, w 2014 około 250 tys. zł netto. W roku 2015 było to realnie łącznie ponad 750 tys. zł netto. Na papierze wygląda to dużo lepiej, ale trzeba zauważyć, że z 835 tys. zł na szkolenie dzieci i młodzieży około 635 tys. zwracamy do MOSiR, a z 700 tys. zł na promocję miasta poprzez piłkę nożną oddajemy ponad 130 tys. zł podatku VAT. Kwota 750 tys. zł to jednak nadal nawet czterokrotnie mniej niż otrzymują kluby w porównywalnych wielkościowo miastach.

W minionym roku, co warte podkreślenia, zwiększyliśmy także grono sponsorów wspierających nasz klub. Nadal jednak jest jeszcze tutaj duże pole do działania. Byłoby nam dużo łatwiej gdybyśmy awansowali do I ligi, a przede wszystkim gdybyśmy grali na przyzwoitym stadionie. Nasz skansen raczej odstrasza niż przyciąga. Zakończony rok był też lepszy od poprzedniego jeśli chodzi o wpływy z transferów, które stanowiły około 10% budżetu.

Czy Raków otrzymał już jakieś pieniądze z transferu Macieja Gajosa do Lecha Poznań?
Tak, zgodnie z umową otrzymaliśmy pierwszą ratę – jedną z dwóch. Druga powinna zostać przelana na początku przyszłego roku. Trzeba przyznać, że Jagiellonia Białystok wywiązała się z pierwszej części umowy jak należy. Więcej problemów mieliśmy z odzyskaniem należnych nam pieniędzy od Górnika Zabrze z tytułu transferu Mateusza Zachary do Henan Jianye. Negocjacje były trudne, ale finalnie Górnik spłacił swoje zobowiązania. Niestety nie odzyskaliśmy pieniędzy od chińskiego klubu z tytułu FIFA Solidarity Contribution, czyli mechanizmu solidarnościowego FIFA. Wszystko przez „dziwną” umowę transferową podpisaną przez Górnik Zabrze. Oczywiście moglibyśmy się w tym temacie sądzić ale kwota jaką musielibyśmy wydać na prawników wynosiłaby kilkadziesiąt tysięcy złotych, a ryzyko niepowodzenia wynosiło 50%. Do ściągnięcia pozostała nam jeszcze należność z tytułu wypożyczenia Kuby Błaszczykowskiego do Fiorentiny. Tutaj jest jednak wszystko na dobrej drodze, a kwota relatywnie nieduża.

Czy są prowadzone jakieś rozmowy z potencjalnymi sponsorami? Czy jest w przypadku awansu możliwe wejście dużego sponsora np. z branży IT?
Rozmowy z potencjalnymi sponsorami są prowadzone, jednak nie rozmawiamy o kwotach mogących stanowić duże wsparcie. Zależy nam jednak na przyciągnięciu jak największej ilości przyjaciół Rakowa. Każde wsparcie pozwala nam na szybszy rozwój klubu. Za dużego sponsora można byłoby uznać firmę, której wsparcie wynosiłoby ponad 10% budżetu klubu. Na to się jednak nie zanosi. Taki temat byłby realny dopiero w momencie awansu do Ekstraklasy, jednak i tak bardzo trudny do przeprowadzenia.

Czy jest nas stać na I ligę?
Odpowiem inaczej. Nie jest nas stać na to, aby klub z jeszcze 200-tysięcznego miasta był piłkarskim zaściankiem. Musimy dać radę.