Zbigniew Małkowski: Akademia pracuje jak naoliwiona maszyna

W lipcu 2020 roku pracę w Akademii zakończył Zbigniew Małkowski, który został trenerem bramkarzy w pierwszej drużynie beniaminka PKO Ekstraklasy, Podbeskidziu Bielsko-Biała. Przeczytajcie rozmowę ze Zbigniewem, w której podsumował blisko pół roku spędzone w czerwono-niebieskich barwach.

Jak podsumujesz swoją pracę w Akademii Rakowa Częstochowa?

 

- Pobyt w Akademii był dla mnie owocny. Te pół roku i możliwość współpracy z trenerem Markiem Śledziem rozwinęła mnie w dużym stopniu. Przychodziłem do Rakowa w nieco innej roli - nie jako trener w pierwszej drużynie, ale trener bramkarzy w Akademii, a to specyficzna rola. Ja jestem z tego zadowolony. Widzę, że chłopcy też są zadowoleni. Z każdym miesiącem robili postępy i to mnie najbardziej cieszy.

 

Czy było coś, co zaskoczyło Cię po przyjściu do Częstochowy?

 

- Zaskoczyć - nie zaskoczyło. Miałem możliwość współpracy z wychowankami dyrektora Śledzia w reprezentacji Polski do lat 16: Przemysławem Małeckim, Marcinem Kardelą czy Marcinem Salomonem. Wiedziałem, czego mogę się spodziewać: jakiej wizji i modelu gry. Nie poznałem trenera Śledzia na tyle głęboko, jaką miałem okazję przez te pół roku.

 

Co zapamiętasz z tego okresu? Było coś szczególnego?

 

- Jak najbardziej. Każdy dzień treningów, a przede wszystkim to, jak Akademia jest zorganizowana. Cały szacunek dla dyrektora, dla wszystkich trenerów i współpracowników. W zasadzie Akademia funkcjonuje na półtorej boiska - jedno boisko pełnowymiarowe z nawierzchnią sztuczną plus boisko do piłki dziewięcioosobowej. Jak przychodziłem tutaj, to pierwsza jednostka treningowa zaczynała się o godzinie 7:45, a ostatnia kończyła się o godzinie 19:00. Wszystko jak w dobrze pracującej naoliwionej maszynie. Jedna drużyna schodziła, druga momentalnie wchodziła. Nie było mowy o jakimkolwiek spóźnieniu. Jeśli chodzi o wiedzę trenerów, to jest ona na wysokim poziomie. Dodatkowo sam pomysł na grę i jak to wszystko jest rozpisane. Każdy ruch zawodników jest rozpisany i wszystko, co się dzieje na boisku, nie jest dziełem przypadku. Wszystko jest wytrenowane, nauczone i powtarzane. Każda faza meczu jest podobnie rozpisana. Chłopcy, którzy tu przychodzą, myślę, że lepiej trafić nie mogą.

 

Jak ocenisz potencjał bramkarski w Rakowie?

 

- Jest wysoki. Tak jak miałem możliwość współpracy z rocznikiem 2002 w reprezentacji Polski, tak samo tutaj - są młodzi i utalentowani. Jest Dawid Sztekler, jest Kuba Mądrzyk. Są też młodsze roczniki - Dominik Noweta czy Hubert Muszyński. Rywalizacja w tym i następnym półroczu będzie bardzo mocna. Trenerzy główni, jak i dyrektor, nie muszą się obawiać o obsadę bramki. Niezależnie od tego, na którego szkoleniowcy postawią, będzie to dobry wybór.

 

Jakie będziesz miał skojarzenia, gdy ktoś za jakiś czas zapyta o Akademię? 

 

- Spotkałem fajnych ludzi. Cieszę się, że zostałem bardzo mile przyjęty. Praktycznie z każdym z trenerów mam dobry kontakt. Normalnym jest, że przy pierwszym przyjściu była jakaś niepewność, ale widziałem otwartość z ich strony, zarówno na mnie, jak i moje sugestie i pomysły. Współpraca układała nam się bardzo dobrze. Jak to się mówi - Ekstraklasie ciężko odmówić. Na dzisiaj nasze drogi się rozchodzą, ale jesteśmy z dyrektorem umówieni, że w razie czego drzwi do Akademii będą dla mnie otwarte. 

 

Czego życzyć Ci na przyszłość?

 

- To nieco wyświechtane, ale zdrowia. Poza tym tego, by bramkarze, których szkolę, grali jak najczęściej na zero z tyłu. To pierwszy cel golkipera, który wychodzi na to zielone boisko. Wiadomo, że jeżeli jest zero z tyłu, to minimalnie zawsze remis będzie. A zawsze jest szansa, że coś z przodu się uda strzelić i ten mecz będzie wygrany. Dodatkowo, oczywiście, jak najmniej błędów w szkoleniu bramkarzy.

 

- Dziękuję całej Akademii za miłe przyjęcie. Nie jest nigdy łatwo przyjąć człowieka, który przychodzi z zewnątrz. Moja osoba występowała na boiskach ekstraklasowych, też za granicą, więc kiedy tu przyszedłem, trenerzy Akademii mnie nie znali. Też mogli mieć pewne obawy. Ale tak jak mówię - przyjęli mnie super. Chcę im wszystkim serdecznie za to podziękować i życzyć sukcesów. Przed drugim zespołem jest postawiony cel - życzę jego osiągnięcia. Dla drużyny A1 - by z każdym półroczem piął się o szczebel wyżej. I żeby CLJ-ki zostały jak najdłużej w Rakowie, a sama Akademia się rozwijała i mogła rywalizować, tak jak to pokazały zespoły A1 i B1 - że poziom Lecha Poznań jest możliwy do osiągnięcia. Życzę rywalizacji także na arenie międzynarodowej.