Przemysław Oziębała: Grałem w piłkę, ale to nie znaczy, że automatycznie będę dobrym trenerem czy scoutem

"Praca scouta jest bardzo ciekawa dla człowieka, który przez całe życie był związany z piłką: grał, trenował i myśli o trenerce" - mówi nam Przemysław Oziębała. Przeczytajcie rozmowę z zawodnikiem Czerwono-Niebieskich, scoutem w Rakowie i drugim trenerem rocznika 2012 w Akademii.

Jak się czułeś ponownie w pierwszej drużynie, ponownie w rytmie meczowym?

 

- Podobnie, jak wcześniej (śmiech). Czułem się bardzo dobrze. Zawsze tak się tutaj czułem. Myślę, że taka praca, jaka jest tutaj wykonywana, bardzo mi odpowiada. Wszystko składa się na moje dobre samopoczucie.

 

W maju, tuż po dołączeniu do pierwszej drużyny, mówiłeś o tym, że twardo stąpasz po ziemi i jesteś w niej tylko po to, by pomóc w treningu. Życie pokazało, że potrafi być przewrotne.

 

- Bardzo się cieszę, że znów zagrałem w Ekstraklasie. To dla mnie kwestia dodana. Ale mimo wszystko nadal twierdzę, że moja rola w drużynie się nie zmieniła. Nie traktuję tego okresu jako "życie po życiu". Fajna sytuacja, że mogę jeszcze zagrać, ale nie myślę teraz o czymś więcej.

 

Kiedy debiutowałeś w barwach Rakowa w PKO Ekstraklasie, była trema?

 

- Bardziej zadowolenie, że jednak udało się zrobić coś, co jakiś czasu temu było praktycznie niemożliwe.

 

Przechodzimy do Twoich innych obowiązków na Rakowie. Jesteś scoutem w pierwszej drużynie. Jak wygląda Twoja praca?

 

- Mam takie same obowiązki, jak reszta scoutów - przede wszystkim weryfikacja zawodników, którzy są przewidywani do gry w pierwszej drużynie. Za każdym razem podkreślam jednak, że nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Dopiero uczę się tego, a mam w Rakowie od kogo. Paweł Tomczyk, kierownik działu scoutingu, dużo mi pomaga. Myślę, że im dalej, tym będzie lepiej. Mnie osobiście bardzo ta praca odpowiada. Jest bardzo ciekawa dla człowieka, który przez całe życie był związany z piłką: grał, trenował i myśli o "trenerce", bo w tym kierunku też się kształcę.

 

Jesteś też drugim trenerem w roczniku 2012. Będziesz dalej łączył te obowiązki?

 

- Nic się nie zmienia w tym temacie. Grafik mojej pracy jest tak skonstruowany, że na wszystkie obowiązki - trenerskie i scoutingowe - mam czas. Nic ze sobą nie koliduje.

 

Gdybyś miał wybrać, to wolałbyś być w przyszłości być trenerem czy scoutem?

 

- Ciężko na ten moment powiedzieć. Obu fachów dopiero się uczę. Grałem w piłkę, ale to nie znaczy, że automatycznie będę dobrym trenerem czy scoutem. Przeciwnie, wszystko muszę poznać od zera, bo to zupełnie co innego. Na całe szczęście pracuję przy futbolu i chcę robić to jak najdłużej. W klubie mam możliwość spróbować bycia zarówno scoutem, jak i trenerem. Kiedyś na pewno trzeba będzie zdecydować. Teraz jednak jest czas, by rzetelnie pracować, a przy tym poznawać nowe rzeczy.

 

Kiedy przyszedłeś do Rakowa, trenowałeś z drugą drużyną, która głównie składa się z młodych zawodników. Jak ocenisz jej potencjał?

 

- Po pierwszej styczności z drugą drużyną mogę wypowiadać się w samych superlatywach. Przede wszystkim imponuje jakość treningów i podejście trenerów, którzy wykonują świetną pracę. Pod tym względem jest to zawodostwo. Nie inaczej jest w przypadku tych młodych chłopaków. Nie mogę jednak tak w pełni oceniać potencjału, bo graliśmy razem tylko w meczach sparingowych, nie w lidze. Wiadomo, że jest to zupełnie inne granie. Ale po tym, co widziałem do tej pory, jestem pozytywnie nastawiony.

 

Dyrektor Akademii, Marek Śledź, w rozmowie powiedział, że celem drugiej drużyny na przyszły sezon będzie walka o awans. Jeżeli założymy, że będziesz w niej grał, to, mówiąc kolokwialnie, nudy nie będzie.

 

- Gdyby dyrektor Śledź takiego zadania nam nie postawił, to moim zdaniem naturalne jest to, że nie możemy mieć innego celu - ekstraklasowy klub nie powinien mieć rezerw w czwartej lidze. Trzeba pamiętać, że zawodnicy z pierwszej drużyny, którzy mniej grają lub wracają po kontuzjach, będą desygnowani do gry w drugim zespole. Dobrze by było, żeby była to jak najwyższa liga. Kiedy przychodziłem do Rakowa to z zamiarem dalszego grania - każdy chce wygrywać. Nie jestem osobą, która będzie teraz zadowolona i będzie sobie po prostu występowała w czwartej lidze. Chcę walczyć o awans i wierzę, że ten zespół będzie na to stać.

 

Czujesz się odpowiedzialny za to, by w trudnych momentach wziąć ciężar na siebie?

 

- Myślę, że zarówno ja, jak i cały zespół będziemy się czuli na tyle mocni, że będziemy z dobrym skutkiem wywalczyć o ten awans na boisku. Piłka nożna to nie jest sport indywidualny. Odpowiedzialność rozkłada się na całą drużynę. Myślę, że każdy z tych chłopaków będzie gotowy, by podjąć wyzwanie w każdym meczu.

 

Jak ocenisz działania Akademii zarówno pod kątem organizacyjnym i szkoleniowym? Zgodzisz się z tym, że dyrektor Marek Śledź wyznaczył wysokie standardy?

 

- Zdecydowanie. Dyrektor ma duże doświadczenie: pracował, a przede wszystkim rozwijał akademie. Przychodząc tutaj, zmienił wszystko o 180 stopni. Przychodząc z zewnątrz i patrząc na to, jak się tutaj pracuje, to robi ogromne wrażenie. Myślę, że nie tylko na mnie, ale też na stażystach, którzy przyjeżdżają tutaj po naukę. Bardzo wielu chce przyjeżdżać tutaj i podglądać organizację i szkolenie w naszej Akademii. To wyznacznik, że osiągamy bardzo wysoki poziom.